/stolica1972_nr_26_25.06_s_01.djvu
,
ł
--
l ;
POD STAROMIF.JSKIM BARBAKANEM ...
I I
bl. (ubl. m. ał. W-vn
łre,-u •• rG'.
\ �
I
,
I
• •
1 I
\
•
I , I
..
-
,
,
. -
. ..
Fot. HenrlIk Jurko
/stolica1972_nr_26_25.06_s_02.djvu
·-u
-
.... .ar- ••
D n-I D n
n-
. ,
...
W�clwcl1l;C1 �/lUIIU placu 1'r�cc/l Krzyzy z zabytkuwym gmachł!/II 11l�lylU!u Gl UChOlłlł!/II ucn
i Ociemnialyc/l Fot. H. Jurko
.
l ...
.(
PO KONKURSIE NA PLAC TRZECH KRZYŻY
CZY NAPRAWDĘ ROZSTRZYGNIĘTY?
15 maja rozstrzygnięto
otwarty i powszechny
konkurs SARP na koncep
cję rozwiązania urbani
styczno - architektonicz
nego placu T10Zech Krzy
ży oraz projekt koncep
cyjny usytuowania tu sie
dziby Polskiej Agencji
Prasowej i Centralnej
Agencji Fotograficznej.
Na konkurs ten, ogłoszony
w lipcu 1971 r., wpłynęło
ogółem 46 prac, co świad
czy o dużym zaintereso
waniu tematem, w istocie
bardzo trudnym. W wyni
ku 3 kolejnych eliminacji
do grupy nagród i wy
różnień zaliczono ostatecz
nie 3 prac, a Sąd Konkur
sowy pod przewodnic
twem prof. inż. arch.
Zbigniewa Karpińskiego
przyznał 4 równorzędne
nagrody oraz po dwa wy
różnienia I ,j II stopnia, nie
kwalifikując jednak żad
nej z prac do realizacji.
Zadaniem konkursu było
rozwiązanie kilku równolag
łych i równoważnych prob
lemów takich jak 1) kompo
zycja urbanistyczno-prze
strzenna przewidująca reali
zację etapową, tworząca jed
nak ju:!: w każdym etapie
harmonijne rozwiązanie; 2)
kompozycja architektoniczna
spełniająca wy-nagania użyt
kowntków, tj. PAP i CAF;
3) propozycje dotyczące u
kładow komunikacyjnych o
raz przeznaczenia użytkowe
go obiektów przewidzianych
przez uczestniczących w kon
kursie autQrow do wzniesie
nia w rozwiązaniu perspek
tywicznym.
Zdaniem jury konkurs dał
szerokie naświetlenie zagad
nień, niestety jednak pozy
tywne rozwiązania tych prob
lemów znalazły się nie w
jednej, lecz w kilku pracach
o ró:!:nych walorach, co
rzecz jasna - uniemo:!:liwiło
praktycznie przyznanie na
grody realizacyjnej.
Dla jaśniejszego zobrazo
wania skomplikowanej sytu
acji, omowimy pokrótce (w
oparciu m. in. o opinie jury)
cztery nagrodzone, a więc
najlepsze projekty.
Podstawową wartością
pracy nr 6 - arch. Je
rzego Buszkiewicza z Poz
nania - jest układ bu
dynku PAP i CAF roz
wiązujący prawidłowo po
tneby użytkowników, ale
proponowane na okres I
etapu zbliżenie nowego
obiektu do za'ChowaJJ1ego
budynku Instytutu Głu
choniemych i Ociemnia
łych stwarza niekonyst
ną kolizję przestrzenną
2
między bryłą zabytku a
układem nowoczesnego o
biektu. Autor nie wyko
rzystał przy tym bogatych
walorów terenu skarpo
wego dla programu spo
łeczno-rekreacyjnego, lo
kalizując w tym rejonie
pomieszczenia produkcyj
ne. Zaletą jest natomiast
pozostawienie możliwości
różnego rozwiązania ko
munikacyjnego narożnika
ul. Książęcej, pl. Trzech
Krzyży i Nowego Światu
- przy jednoczesnym za
pewnieniu stworzenia pra
widłowej kompozycji
przestrzennej rejonu ul.
Książęce], Nowego Swia
tu i terenu przed Domem
Padii.
Praca nr 11 to dzieło
inżynierów warszawskich.
arch. Konrada Kucza-Ku
czyńskiego, arch. Alraszy
da Szegidewicza, dra inż.
Zbigniewa Pawłowskiego
(konstrukcja) i inż. An
drzeja Sidorenko (komu
nikacja). Jej zaletę stano
wi bardzo czytelna idea u
kształtowania budynku
PAP i CAF oraz dobre
rozmieszczenie w nich
funkcji programowych
obu instytucji. Koncepcja
konstrukcyjna stwarza du
żą elastyczność rozgospo
darowania przestrzeni
zgodnie ze zmiennością
form organizacyjnych
PAP i CAF. Obiekt zys
kałby dzięki niej interesu
jący wyraz architekto
niczny, a jego usytuowa
nie w narożniku ul. Ksią
żęcej i pl. Trzech Krzyży
harmonizuje kompozycyj
nie z istniejącymi budyn
kami otoczenia. Przysło
wiową drugą stroną me
dalu (tą "in minus") jest
niestety - z punktu wi
dzenia użytkowego insty
tucji - znaczne zbliżpnie
projektowanego budynku
do tras komunikacji ogól
nomiejskiej, co zakłóci
prawidłowość ich działa
nia. A skoro autony słusz
nie pozostawili wolne od
zabudowy duże pnes
trzenie między placem a
koroną skarpy, to zdeprec
jonowaniem koncepcji
wydaje się wprowadzenie
tu nawierzchni utwardzo
nych bez zieleni.
Pracę 1111' 29 arch.
arch. Ryszarda Trzaski i
Janusza Olszewskiego
oraz wspólpracującej z ni
mi arch. Renaty Podezer
wińskiej (wszyscy SAR P
Warszawa) - cechuje in
teresująca propozycja u
kształtowania budynku
PAP i CAF, oparta na za
sadzie zawieszonych brył,
podzielonych prześwitami
ażurów międzykondygna
cyjnych. Budynek zlokali
zowany na wschodniej
stronie placu, na tyłach
Instytutu Głuchoniemych,
jednym skrzydłem (miesz
czącym redakcje CAF, la
boratoria, telefoto i dale
kopisy) przylega do ul.
Książęcej, zaś drugim
(przeznaczonym na redak
cje PAP) - do ul. Prusa
i Konopnickiej. W pierw
szym etapie realizacji za
chodziłaby tu jednak ko
lizja przestrzenna między
kompozycją siedziby a
gencji a budynkiem Insty
tutu. Poważne :zastrzeże
nia miało również jury do
rozwiązań perspektywicz
nych oraz projektu prze
prowadzenia estakady nad
szlakiem historycznej tra
sy Zamek-Belweder. Kon
trowersyjnym było rów
nież zlokalizowanie ogro
mnej "sali zjazdów i ze
brań" w pobliżu Domu
Partii przy skr:zyżowaniu
ul. Książęcej i Nowego
Swiatu.
Praca nr 4U - archi
tektów Jana Dzierżko i
Wojciecha. Kowalczyka
(SARP Warszawa) - wy
sunęła dobrą propozycję
zlokalizowania budynku
PAP i CAF w rejonie
dawnej "Imki" (obok
Młodzieżowego Domu
Kultury), stwarzając mo
żliwość prawidłowego roz
wiązania pl. TI"LeCh K1OZy
ży powiązanego z jarem
ul. Książęcej oraz Skarpą.
Koncepcja urbanistyczna
autorów wprowadza po
nadto interesujący pomysł
powiązania Skarpy z ul.
Hożą. Odsunięcie siedziby
agencji od Instytutu Głu
choniemych i Ociemnia
łych pozwoliło na ukształ
towanie wnętrrz urbani
stycznYCh o kontrasto
wych skalach przestrzen
nych. Podział przestrzeni
użytkowych i względnie
elastyczne roz,wiązanie
wnętrz (umożliwiające
ew, zmiany zagospodaro
wania przestrzeni w wy
niku przekształcające] się
formy organizacyjnej a
gencji) - stanowią rów
nież zalety projektu. Man
kamentem jest natomiast
zlokalizowanie głównego
podjazdu do PAP i CAF
od strony pl. Trzech
Krzyży, co spowodowało
by kolizje na trasie ruchu
ogólnomiejskiego.
wyróżnienia I stopnia przy
znano pracy nr 7, ktorej au
torami są arch. Tadeusz To
micki i mgr Inż. Marian Rzę
dowski (SARP i PZITB war
szawa) oraz pracy nr 27. któ
rą zaprojektowali arch. Zbi
gniew wtlma. i arch. Andrzej
Drzewiecki (SARP Warszawa)
przy wspórpracy studentów
Wydziału Architektury Poli
techniki Warszawskiej: Ste
fana Kuryłlowicza i Tomasza
Ciołka, oraz konstruktor tnż,
A. Zieliński (PZITB warsza
wa). Warto wspomnieć, że
praca nr "J:I została wyróżnto
na "za ciekawą decyzję prze
strzenną Iokalizufącą budy
nek agencji w sposób nie
naruszający naturalnego u
kładu rzeźQY terenu, z otwar
ciem interesujących widoków
krajobrazowych na dolinę
ul. Książęcej i tereny przy
skarpowe. W skomponowaną
całość powiązano Instytut
Głuchoniemych z projekto
wanym obiektem, lecz zasad
nicze zaśtrzeżerna wzbudziła
agresywna skala podstawo
wej jego bryły w układzie
wschód-zachód.
Dwa wyróżnienia II stopnia
przyznane zostały pracom nr
28 i 37. Pierwsza jest dziełem
warszawskiego zespołu autor
skiego w składzie: arch. arch.
Andrzej i Anna Miklaszew
scy, Krzysztof Pujdak - ar
chitektura, arch. Aleksander
Chylak - urbanistyka, inż.
Krzysztof Kakowski - kon
strukcja. inż. Marek wn
czyń ski - instalacje. przy
wspórpracy Inż. Grażyny Mar
tusewicz (komunikacja).
Autorami pracy nr 37 są:
arch. Bogusław Dygasiewicz.
Jerzy Tadeusz Krysiak oraz
studenci Wydziału Architek
tury PW - Andrzej pazdej,
Dorota Barbara Niemczyc,
Vladimir Stephane Katel bach
i piotr Biernacki.
Oceniając ogólnie wyni
ki konkursu można stwier
dzić, IZ prace wykazały
możliwość zlokalizowania
siedziby P AP i CAF w
tym rejonie miasta, żadna
jednak . z prac konkurso
wych nie dała jedno
znacznego rozwiązania
funkcjonalnego i sytua
cyjnego dla tej inwestycji.
Również żadna z prac nie
przedstawiła 'Przekonywa
jącego kompleksowego
rozwiązania przestrzenne
go rejonu !pl. Trzech Krzy
ży w daLszej perspekty
wie czasu.
Wynikało to jednak w
głównej mierze ze szcze
gólnie trudnych warun
ków charakterystycznych
dla tego węzłowego frag
mentu miasta, a zwłaszcza
ze względu ,na niezwykle
skomplikowane układy
komunikacyjne oraz
istniejące tu budynki za
bytJkowe. Poszczególne
projekty wniosły tym nie
mniej istotne twórcze
wartości, stwarzając real
ne szanse uzyskania w
dalszych opracowaniach
prawidłowych rozwiązań
zarówno dla siedziby a
gen�ji jak i przestrzenne
go przeksztalcenia pl.
Trzech �rzyży.
Konkurs wykazał, że
istnieje realna możliwość
i konieczność maksymal
nego "otwarcia" placu i
integrowania z doliną Wi-
sły zielonych terenow wą
wozów ul. Książęcej i
skarpowych. Postulat ten
WInien obowiązywać w
dalszych opracowaniach!
Za błędne i niecelowe
uznano formowanie placu
jako przestrzeni dostępnej
jedynie dla pieszych,
przez podniesienie jego
poziomu powodujące
zmiany proporcji istnieją
cych obiektów architekto
nicznych.
• W zaleceniach pokon
kursowych sądu, obejmu
jących wspomniane wnio
ski w sprawie zagospoda-
rowania przestrzennego
rejonu oraz wytyczne
funkcjonalne w formie
postulatów skierowanych
do inwestora (dot. m. in.
lokalizacji poszczególnych
pomieszczeń, rozwiązań
funkcjonalnych, skorygo
wania programu socjal
no-rekreacyjnego) -- zna
lazła się niejako reasum
cja całego konkursu. W
tzw. wnioskach końco- .
wych bowiem Sąd postu
luje. aby Inwestor ·W po
rozumieniu z Urzędem
Naczelnego Architekta
zlecił autorom czterech
nagrodzonych równorzęd
nie projektów opracowa
nie koncepcji siedziby
PAP i CAF w powiązaniu
z pl. Trzech Krzyży na
podstawie a k t u a l n y c h
wytycznych urbanistycz
no-architektonicznych, ko
munikacyjnych i progra
mowych.
Bo sedno sprawy nie roz
strzygniętego de facto kon
kursu wywodzi się przede
wszystkim z dwócn przyczyn.
Po pierwsze - podane w wy
tycznych i zało:!:eniach do
konkursu (a więc w konsek
wencji przyjęte w pracach
konkursowych) rozwiązania
komunikacyjne uniemożliwi
ły prawidłowe przestrzennie
rozwiązanie placu. Stanowi
to swego rodzaju tajemntcę
poliszynela, o kto rej mówto
no głośno acz nieofiCjalnie
na publicznej dyskusji po
konkursowej, zorganizowanej
z okazji wystawy projektowo
O drugiej trudnoścI, z któ
rą musieli :mnierzyć się ucze
stnicy konkursu, jury wypo
wiedziało się dość oględnie
sformułowaniem... "konkurs
wykazał poważne utrudnie
nia rozwiązania przestrzenne
go placu m. In. ze względu
na istnienie 'Instytutu Głu
Choniemych i Ociemnia
łych" ...
Naszym zdaniem - i nie
tylko naszym zresztą - u
trudnieniem było jednak nie
tyle "istnienie Instytutu" ile
niesprecyzowane jasno sta
nowisko wobec tego obiektu:
uznawanie go za zabytek
godny zachowania w pierw
szym etapie, a raczej prOble
matyczny w perspektywie.
Stąd wyniknęła sytuacja
przypominająca błędne koło:
szukano kompromisow, roz
wiązań tymczasowych, sta�a
no się nagiąć .koncepcję w tę
lub ową stront:, ba, nawet
po psychozie przesuwania
obiektow (wzmożonej jeszcze
po ostatnim "obróceniu" Pa
łacu Lubomirskich) branr'
pod uwagę i takle wyjście.
A więc .. być albo nie być
Instytutu?" oto jest pytanie,
które winny rozstrzygnąć
władze miejskie j architekto
niczne przed zapowiedzianą
"dogrywką" konkursu. Zmie
niona sytuacja ze względu
na zaniechanie pierwotnie
planowanego przebicia ul.
Kopel'nika w kierunku placu
Trzech Krzy:!:y także nie po
zostanie b"z wpływu na pro
jekty rozwiązania ostatecz
nego.
Trochę przy.kro to jednak
stwierdzać, że mądry Polak
po... konkursie! Po jeszcze
jednym konkursie, niestety!
KRYSTYNA KRZYŻAKOWA
/stolica1972_nr_26_25.06_s_03.djvu
•
•
'" t 10 od wielu lat, że darem
�Ie są wszystkie wysiłki zmierza
Jące do usprawnienia komunika
cji na ul. Marszałkowskiej między
pl. Konstytucji a pl. Unii Lu
be.lskiej. Dziś już jest wszystkim
wlUd�me, a przed paroma laty 0-
CZYWlSte bylu dla .specjalistów, że
pT;:esuwanie linii tramwajowych
tu� po� okna nieszczęsnych
mleszkanców tej kiedyś repre
zenta.cy.inej ulicy pogorszy wa
�unkl Ich życia, nie poprawia
Jąc komunikacji.
NiewieLe ludzi pamięta, że Marszal
kowska na tym odcinku mlala !lyc
ulicą o charakterze lokalnym bez
Iramwajów, dlatego zachowan� daw
�ą oSzerokość. A rolę jej miała prze
jąć Ul. WarYńsklego. nazywana wów
czas MarszałkowSką-bis, oczywiscle,
uLica o dwóch jezdniach, ale także
bez tramwajów. Panowal wtedy po
gląd, że tramwaje wkrótce znikną z
;:Iasta; metro wydawało się bliskie.
r: p�zekonanla wplynęly zapewne na
zW'ą.zanle komunikacyjne pl. Kon
��'!tuc1i. Projektów do końca nie zre-
'ZOWano - Marszalkowska pelnila
I nadal pelni. acz w okrojonej for
mie, rolę glównej arterii Sródmieścla.
Gdy projektowano ul. Waryńskiego.
Wiadomo już bylo, ze na metro War
szaWa jeszcze poczeka. Toteż prze
Widziano dwie jezdnie z miejscem
�ośrodkU na (ram waj. W związku z
s;asą Łazienkowską przewldywalo
ę, że tramwaj skręci w WaweLską
do al. NiepodlegloścI. Te rozwiązania
pozwolllYby Tównież usunąć tramwaj
z .Ul. Nowowiejskiej, między pl. Zba
W�lela I pl. Jedności RObotniczej.
laczeg;, dotychczas nie ma dru
ylej Jezdni WarYńsklego? Otóz wypro
�adzenle drugiej jezdni na ul. Pu
cz:Ską. za SUpersamem bez jedno-
o �neJ bUdowy nowoczesnego. dwu
p ZłOmowego węzla komunikacyjnego
w tym ciasnym juz bardzo fragmen�ie
Mokotowa. jest nie do pomyślenia.
d Jk:: JDdnak będzie wówczas wyglq
s��o. Połączenie Trasy l.azienkow-
.eJ z górnym Mokotowem? POlą-
czenla nie będzie. Jedną Jezdnią
mOŻna będzie albo wjeChać na Tra
sę. albo z niej zjechać. Ponieważ nie
p';ZeWi�uje się komunik·acyjnego po
::'n�zanlU z Trasą - Marszalkówskle;
d 1 al. UJazdowskich. można więc bę-
Zle WjeŻdżać na Trasę l.azienkow
S;
/stolica1972_nr_26_25.06_s_04.djvu
JÓZEF MARIAN HElCZyŃSKI
Wycieczka cI/kI/stoli.'. RYI>. A. Gellu w •• Tygodniku Ilustrowalll/m" lS89
NADYNASACH
Niezgrabny drewniany prototyp
dzisiejszego roweru Warszawa
ujrzała dość późno, bo dopiero w
roku 1869 na wyścigach w Ogro
dzie Krasińskich. Krótkotrwałe
powodzenie uzyskał w kilkanaś
cie łat potem stalowy bicykl. W
roku 1885 zaprezentowała go spo
łeczeństwu polskiemu Dyrekcja
Towarzystwa Wystawy Rolniczej
w Warszawie.
Bicykl wyposażony w wielkie
koło przednie uległ praktyczniej
szemu, bo nie wymagającemu
zbyt wielkiej zręczności rowero
wi. Dziś można zobaczyć bicykl
jedynie na rysunkach lub foto
grafiach z końca XIX wieku.
Warszawskie Muzeum Kultury
Sportowej na ul. Wawelskiej za
chowało w swoich zbiorach ory
ginalny model.
Grono uczestników wyścigów
cyklowych na placu Ujazdow
skim w roku 1885 postanowiło
założyć w Warszawie towarzy-·
stwo przeznaczone .. specjałnie
krzewieniu i popieraniu sportu
cyklowego". Datę 6 kwietnia
1886 r., kiedy to odbyło się pierw
sze zebranie miłośników kolar
stwa, postanowiono uznać za da
tę założenia Warszawskiego To
warzystwa Cyklistowskiego. Na
drugim zebraniu założycieli (w
liczbie 28) obrano Komitet (tj.
WI. Podkowińsk/: Wycieczka do Jabłonny
,
Zarząd) i przyjęto statut, zatwier
dzony 16 lutego 1887 r. przez wła
dze carskie. Według broszury wy
danej w roku 1911. tj. w rocznicę
dwudziestopięcioletnią, .. WTC nie
zapomniało' nigdy, że jest cząstką
całości tej «Wiełkiej Rzeczy»,
służyło, jak je stać było, dobru
ogólnemu. popierając wszełkie
usiłowanie ku niemu zmierzają
ce". O "Wiełkiej Rzeczy" właśnie
wtedy pisał Stanisław Wyspiań
ski w .. Weselu .....
W roku 1890 pierwszą siedzibę
letnią założono na trójkątnym
placu między ulicami: Marszał
kowską, Koszykową i Kaliksta.
W zimie korzystano z pomiesz
czeń w teatrzyku na ul. Chmiel
nej 9 (obecnej Rutkowskiego). W
pierwszych latach istnienia To
warzystwa tu odbywała się dla
cyklistów i cyklistek trudna nau
ka jazdy na bicyklach, a następ
nie na rowerach.
W roku 1889 do Komitetu (tj.
Zarządu) wszedł Antoni Fertner,
zrazu jako sekretarz, a następ
nie jako wiceprezes.
Władysław Podkowiński( twór
ca słynnego obrazu "Szał") wyry
sował szkic wycieczki warszaw
skich kolarzy do Jabłonny w r.
1890. Na nim umieścił podobiznę
wiceprezesa. chcąc naj widoczniej
wyróżnić kierownika Towarzy
stwa.
A. Fertner zdołał przekonać
większość członków WTC, że dla
rozwoju kolarstwa warszawskie
go jest rzeczą nieodzowną zdo
bycie odpowiedniego placu pod
stałą siedzibę.
Zwolennicy poglądów A. Fert
nera zrozumieli, że dla organizo
wania wyścigów kolarskich, re
kordów itp. bezwzględnie po
trzebny jest tor - ćwiczebny i
wyścigowy. Należało wybudować
reprezentacyjny budynek z remi
zą na wszelkie przyrządy i ma
szyny kolarskie, z salą ćwiczeń
gimnastycznych, salą balową,
koncertową itp.
WTC było wtenczas najbogat
szym towarzystwem sportowym
w Warszawie. Liczba członków
czynnych wzrosła od czasu zało
żenia pięciokrotnie (do 140). Po
mimo silnej opozycji A. Fertner
przeprowadził na Zgromadzeniu
Ogólnym Członków Towarzystwa
uchwałę zatwierdzającą dzierża
wę od Włodzimierza ks. Czetwer
tyńskiego części pierwotnego par
ku na Powiślu, którego właści
cielem był swego czasu Karol
Henryk Mikołaj Otton książę de
Nassau Ślegen. Stąd tę część
Warszawa przezwała Dynasami.
Właścicielem drugiej części zo-
stał Seweryn ks. Uruski, który od
swego imienia nazwał ją Sewery
nowem=, Trudności zagospodaro
wania wydzierżawionych tere
nów (200 tys. łokci kw.) okazały
się liczne. gdyż było to "bagniste
pustkowie". Należało zniwelować
całe terytorium, przeprowadzić
główną drogę do ulicy Oboźnej,
uregulować i poszerzyć sadzawkę,
zbudować naokoło niej tor, któ
rego długość wyniosła 386 m,
wznieść reprezentacyjny pałac
itd. Inwestycje te wyniosły nie
wielką stosunkowo sumę 65 ty
sięcy rubli. Ale to tylko dzięki
niezwykłej uczynnoser warsza
wiaków: poczynając od robotni
czej młodzieży, rzemieślników,
budowniczych, kończąc na pla
nach architektów i pracach tzw.
geometrów (tj. geodetów). Wiele
prac wykonano, jak to dziś byś
my powiedzieli, w czynie społecz
nym.
Otwarcie nowego okresu dzia
łalności Towarzystwa nastąpiło
na jesieni 1892 'roku. Pałac i tor
cyklowy były gotowe.
W okresie ćwierćwiecza swej
działalności Towarzystwo zyskało
"cesarskie zatwierdzenie" piękne
go sztandaru. Gdy w roku 1896
przybył do Warszawy cesarz Mi
kołaj II, władze lokalne nakaza
ły.. aby wszystkie korporacje de
legowały swoich przedstawicieli
na powitanie cesarza w czasie
jego defilady przez główne ulice
Warszawy. Zarząd WTC delego
wał wówczas na róg Krakowskie
go Przedmieścia i Oboźnej, kilku
członków w pięknych mundurach
z "gospodarzem" na czele, którym
w tym roku był przyjaciel Anto
niego Fertnera, znany powieścio
pisarz Wacław Gąsiorowski. W
chwili przejazdu powozu cesar
skiego "gospodarz" WTC szybko
wyjął spod munduru sztandar z
godłem Warszawy i pochylił go
przed przejeżdżającym powozem.
Według obyczajów rosyjskich
rzeczy przedstawione panujące
mu nie mogły być zabraniane
przez władze miejscowe. Dzięki
temu WTC było w tym okresie
jedyną korporacją w Warszawie,
która zdobyła sobie prawo do po
siadania sztandaru. Niestety, hi
storyczna ta pamiątka spłonęła
podczas Powstania Warszawskie
go w 1944 r.
W okresie 1886-1911 w myśl
zasadniczych celów' Towarzystwa
Zarząd organizował imprezy, za
chęcając młodzież do ćwiczeń
gimnastycznych i sportowych.
Odróżniono sport cyklowy od tu
rystyki sportowej, której głów
nym dążeniem było poznanie
kraju, jego zabytków i piękna na
tury, jego potrzeb, obcowania z
ludem. Pod tym względem WTC
przygotowało grunt do realizowa
nia idei krajoznawstwa polskiego
przez założone w r. 1906 Polskie
Towarzystwo Krajoznawcze.
Debiutem sportowym były
wspomniane wyścigi na placu
Ujazdowskim w roku 1885.
Pierwszy wyścig dystansowy ro
zegrał się o tytuł mistrza Króles
twa Polskiego na szosie lubel
skiej: Wawer - Garwolin - Wa
wel'. Wyścigi tego rodzaju odby
wały się aż do roku 1910.
Poczynając od roku 1892 odby
wały się też wyścigi o mistrzos
two Warszawy. W latach 1903-
-1904 w tych wyścigach biorą
udział reprezentacje towarzystw
cyklowych: Austrii, Belgii, Czech,
Włoch i Szwajcarii.
Uprawianie turystyki rozpoezę
lo się od wycieczek w samej
Warszawie i w jej najbliższych
okolicach; później do pobliskich
miejscowości i miast w Króles-
/stolica1972_nr_26_25.06_s_05.djvu
..
lJ;Viakty rosną na lewym brzegu Wisly na tarasie tzw. Gnojnej Góry, panorama wie.towców mieszkalnych rozciąga sle na prawym brzegu Wisly, za molltem
ąs Im, w rejolllt! ul. Pallieńska Fot. Henruk: Jw Iw
�w�e, potem do dalszych, jedno-
Olowych i kilkudniowych. Od
roku 1898 WTC organizowało
konkursy turystyczne, biorąc pod
�ozwagę liczbę wycieczek i licz-
ę przejechanych kilometrów.
t Nie było też w okolicy Króles-
wa Polskiego żadnej imprezy
sPołecznej i narodowej zarazem,
w . �tórej by nie występowali cy
khsci. WTC zawiązało bliskie sto
sunki Ze starszym od siebie To
w�rzYstwem Wioślarskim i Łyż
Wiarskim. WTC wraz z WTW u
rzą��ały co rok wspólnie uroczy
stOSCI wianków na Wiśle. Zara
zem oba te Towarzystwa swoją
Postawą i działalnością dawały
prZykład do naśladowania w pra
cy Społecznej wielu prowincjo
nalnym towarzystwom.
. WTC organizowało i finanse
�alo różne imprezy społeczne.
ochód ze swoich zabaw prze
�naczYło m.in. na kupno karetki
ogotowia Ratunkowego.
5 W .roku 1903 kosztem przeszło
s tYSięcy rubli cykliści warszaw
s�� urządzili na rzecz Warszaw
n I��O Towarzystwa Dobroczyn
'tOSCI Pierwszą w Warszawie wy
s aWę Sportową na Dynasach.
UCzestniczyło Towarzystwo w
obchodzie pięćsetnej rocznicy bit
Wy pod Grunwaldem i w odsło-
nięciu pomnika Władysława Ja
giełły w Krakowie. Jako członek
wspierający Towarzystwo figuro
wało na listach wielu ówczesnych
stowarzyszeń, poczynając od Kasy
Pomocy Naukowej im. Józefa
Mianowskiego (1893 r.) i Towa
rzystwa Muzycznego. Cykliści u
czestniczyli też w organizacji po
mocy na rzecz bezrobotnych.
Obchód ćwierćwiecza działał
nOSCl Towarzystwa Cyklistów
wypadł w r. 1911, przeniesiony
został jednak na rok 1912. Henryk
Sienkiewicz już jako sławny pi
sarz umiał ocenić zasługi WTC i
dlatego osobiście, jako członek
honorowy, przybył na urządzany
obchód.
Antoni Fertner umarł 27 sierp
nia 1915 roku, nie doczekawszy
się - tak jak i ubóstwiany przez
niego autor "Trylogii" - odro
dzenia państwowości polskiej. W
roku 1928 współtowarzysze dzia
łalności sportowej i społecznej
wznieśli na Powązkach na jego
grobie pomnik, którego twórcą
był niegdyś cyklista, a w owym
czasie sławny rzeźbiarz Edward
Wittig.
Po dawnych Dynasach, gdzie
występowała orkiestra chłopska
pod batutą organizatora i kompo
zytora, Karola Namysłowskiego,
nie ma już śladu. Upłynęło nie
jedno piętnastolecie dzierżawy.
Po I wojnie światowej Czetwer
tyński nie chciał jej prolongować.
WTC pozbawiono podstawy bytu
i rozwoju.
Czetwertyński kazał rozebrać
pałac WTC i cały swój teren roz
parcelować. Wyrosły tu wielkie
gmachy. A i po Sewerynowie,
�
,.
..... -
drugiej CZęSCl dawnego parku ks.
de Nassau, została tylko mała u
lica Sewerynówka, którą potem
nazwano ulicą Konopczyńskiego.
I
• Do przebudowanego gmachu na Se
werynowie Eml1fan Konopczyńskl w
roku 1905 przeniósł z ul. Składowej
swoją Szkołę Realną, która korzy
stała z placu na Dynasach na cwi
czenla gimnastyczne dla swoich ucz
ntów,
••
�:
..
'#J
1
J
-,
.
....
.�
HITom FEPT�:-
-If
)
Ot
,..
'-
...,
.\
1
"'--
S.P zPiil'lr:"f':z."
TEKLI. FEPTnEIH1WA
hu
1!-llll.u
11
----
- -",.
/stolica1972_nr_26_25.06_s_06.djvu
lO
....... -
1
"
.�
c
k
T'
E
,",' "
..
j.
lt
rf
_ . .,
.. �
� -
<���
.",
II.
ł.'
'"
JJ.
I !.
"
.'
"
•
•
.,
l.
, '--'--
C'=:
LESZEK MOCZULSKI
PomnIk Kopernllea przed Pałacem S'/aszica - siedzlbq PAN u wylotu ul. Nowy Swlat
Fot. Henryk Jurka
GŁOS ZE ZBURZONEJ WARSZAWY
Tdk.i:c i d.Liś - może właśnie
lb.ii;, j"dy minęto 27 lat od zakoń
czenia wojny, a proces normali
zacji stosunków PRL - NRF
wicroczył w fazę czynną - pewne
rzeczy należy powiedzieć wyraź
nie. W naszym mieście, bardziej
chyba niż w innych stolicach,
problematyka ta bliska jest prze
ciętnemu człowiekowi. Chociaż
Warszawa została już odbudowa
na i rozbudowana, ślady wojny
spdtYlkamy nadal. W murach do
mów, w świadomości ludzi. Na to
miasto wydany został .kiedyś wy
rok śmierci - i wykonano go.
Przedwojenna Wars'zawa, z 'któ
rej tak niewiele dotrwało do na
szych dni, była miastem dużym i
ludnym. W 1939 r., u progu woj
ny, w 25 500 budynkach mieszka
ło 1.300 tys. ludzi, Sto'lica była
centralnym ośrodlkiem dyspozy
cyjnym i największym centrum
i·nJtelektualnYlm i kulturalnym
Rzeczypospolite]. Rola, którą od
grywała w kraju, wybiegała jed
nak znacznie poza funkcję naj
większej aglomeracji miejskiej i
siedziby władz naczelnych,
W kilku etapach, między jesie
nią 1939 a początkami 1945 r.,
Warszawa została prawie całko
wicie zniszczona. Dokonali tego
Niemcy, realizując plany hitle
rowskie; plany zagłady żywego
miasta i jego mieszkańców
przygotowane 'Z zimną krwią j
zadziwiającą precyzją. Nie moż
na tego jednak wiązać z samym
tylko hitleryzmem. Koncepcja u
nicestwienia Warszawy była
wcześniej:sza niż Trzecia Rzesza.
Jeszc·ze pod koniec XVIII
/stolica1972_nr_26_25.06_s_07.djvu
ne, choć na pewno mieliśmy pra
W? spodziewać się więcej. Oczy
wiscre, zjawisko umyka jakim
kolwiek jednolitym ocenom. Je
ś�i m?wimy o pamięci przeszłoś
CI, która obejmuje m. in. pamięć
zbro�ni dokonanej na Warszawie,
musimy zadawać pytania doty
czące miejsca i czasu.
Gdzie i kiedy: powiedzieć' trze
ba, że w minionym ćwierćwieczu
pamięć o zbrodniach dokonywa
nych przez Niemców i w imieniu
Niemiec byh bardzo ważnym ele
mentem wychowania społecznego
� NRD. Jest to fakt niepodwa
żalny, którego znaczenia trudno
przecenić. Efekty, osiągnięte tym
w�c�owaniem, są widoczne i wy
razme. Procesy powodowane przez
to Wychowanie społeczne trwają
nadal, a na kierunki dokonywa
nyc� zmian mamy po-wody pa
trz:c optymistycznie. W więk
szej części społeczeństwa NRD
s,?cjB:listyczna edukacja, kryeycz
n!e I rzetelnie podchodząca do
n!emieckiej narodo-wej przeszłoś�
CI, dała wyraźne i godne uwagi
rezultaty. Jest to jedno z głów
nYch źródeł umacniającego się
procesu zbliżenia naszych naro
dów.
W Niemieckiej Republice Fede
r�n�j sytuacja jest o wiele bar
dZieJ zróżnicowana. W procesach
edukacji społeczne] świadomość
Z?�dni, których Niemcy dopuś
CIlI się w przeszłości, nie jest
eksponowana do dziś jeszcze (mi
mo pewnych pozytywnych zmian)
w stopniu wystarczającym. 'I1rud
no także pogodzić się z tezą, ja
koby za wszystkie zbrodnie od
POWiedzialny był Hitler i wąski
krąg jego najbardziej fanatycz
nych czy też najbardziej posłusz
nych zwolenników. Niemniej jed
nak nie można przejść do porząd
k.u dziennego nad cennymi wy
Siłkami podejmowanymi przez
pewne grupy lewicy politycznej,
a .. także kręgi intelektualne, reli
gl}ne i szkolne; wysiłkami na 0-
goł słusznie dokonującymi rzetel
!lego rozrachunku z przeszłością
I PosługUjącymi się tym rozra
chunkiem jako narzędziem wy
�howania społecznego. Obok tego
�ednak W)"stępowaly i występują
Inne zjawiska. Poważną siłę re
prezentują grupy, które w prze
�łości Niemiec nie chcą zobaczyć
niC złego, które szczycą się nią,
�ehabilitując zbrodnie. Dominu
J�ce chyba jednak są przekona
':Ia. zmierzające do przezwycię
zem� "nieprzezwyciężonej prze
�łoSCi" drogą zapomnienia o niej.
. Ieszyć nas może, �e - jak wy
nika z zachodnioniem.ieckich ba
dań demoskopijnych - więcej niż
P�łowa społeczeństwa NRF opo
Wiada się za .układem o podsta
�.:!ch normalizacji stosunków �
L1.L. Należy jedna:k widzieć
w\tiSzystkie bez wyjątku źródła ta
ch postaw. Otóż pewna część
�Wolennik6w układu zajmuje ta-
ą Postawę w przekonaniu, że
normalizacja stosunków polsko
�chodnioniemieckich przyczyni
Sl.ę .do zapomnienia przeszłości. da
�1t;J�ko legit)'lmację moralną na
ZlSlaj.
d Takie poglądy i postawy bu
ś z.ą niepokÓj. W imię przyszło
. CI, wzajemnych stosunków, w
1�lę prz)'lszlych losów polsko-nie
mieckiego sąsiedztwa mamy pra
�o domagać się ich reWizji i
rzeksmałcenia Nikt nie żąda,
��Y. '�iną za zbrodnie wojenne
. Clązać młode pokolenia Niem
COw, urodzone' już po ich zakoń
�eniu. Nikt jednak nie ma pra
a domagania się, aby te młode
P?ko�enia zostały wychowane w
�Iewledzy, co w imię Niemiec zo
lałQ dokonane w przeszłości.
Ten proces, jak od lat
żaden inny, zbulwerso
wał opinię publiczną.
Zabójstwo znanego pi
sarza, publicysty, dzia
łacza politycznego; po
nure okoliczności mor-
du; długie miesiące
żmudnego śledztwa,
podczas których zrozu
miałe zainteresowanie
społeczeństwa wysta
wione było na trudną
próbę cierpliwości;
wreszcie problem wy
nikły już po wykryciu
sprawców, a określony
w oskarżycielskim prze
mówieniu jednego z
prokuratorów mianem
"próżni motywacyjnej"
ich przestępstwa
wszystko to tworzyło i
podsycało atmosferę
sensacji. Wielodniowy,
skrupulatny i drobiaz
gowy przewód sądowy
dokładnie wy jaśnił stan
faktyczny sprawy, próż
nię motywacyjną wypeł
niły autorytatywne u
stalenia wyroku, sensa
cja i plotka w konfron
tacji z realiami jawnej
rozprawy straciły swój
blask i nośność. Nad
szedł więc czas sposob
ny do poważniejszej ref
leksji.
Każdemu przestęp-
stwu towarzyszy zjawi
sko, którego nie obrazu
je żadna statystyka kry
minalna. Psychologicz
ne, moralne, obyczajowe
podglebie mechaniz-
mów przestępczych
działań można śledzić
jedynie wyrywkowo.
Taki materiał poznaw
czy - wart rzetelnej
socjologicznej analizy -
niesie ze sobą żywioł
procesów sądowych.
Stwarzają one niczym
nie zastąpioną okazję do
wiwisekcji ludzkich po
staw, do analizy środo
wiskowych uwal'unko
wań, w których kumu
luje się groźny, wybu
chowy materiał zbrodni.
Taką okazją był także
proces zabójców Jann
Gerharda.
Raz jeszcze potwier
dziła się prawda, że
przestępstwo nigdy nie
rodzi się w samotności.
Patologia indywidualnej
zbrodni rozkwita tylko
na żyznym podłożu pa
tologii społecznej. Jest
to teza niemal tak sta
ra jak nauka krymino
logii. Nie warto byłoby
powtarzać jej w ko
mentarzu do tego gł.)
śnego procesu, gdyby
nie ujawnił on sympto
mów nieŁypowego, spo
łecznego zaplecza tego
przestępstwa.
Spośród dwu jego ne-
gatywnych bohaterów
Zygmunta Garbac
kiego i Mariana Roma
na Wojtasika - krótki
życiorys tego drugiego
mógłby z pewnością
stanowić przedmiot se
minaryjnych ćwiczeń z
zakresu mechanizmów
społecznego wykoleje
nia. Psychopatyczne ob
ciążenia, przysłowiowe
"trudne dzieciństwo" w
rozbitej, pozbawionej
ojca rodzinie, brak za
chęt, a może i możliwo
SCI do kontynuowania
nauki, trudności w pra
cy zawodowej i w koń
cu jej porzucenie, brak
jakichkolwiek pozytyw
nych WZOl'CÓW moral
nych w najbliższym
środowisku - oto ka
pitał doświadczeń, któ
ry Wójtasik wniósł do
dwuosobowej spółki
morderców. Jego droga
do zbrodni wydaje się
zadziwiająco typowa,
niemal konwencjonalna.
Gdy własna matka i
jednocześnie powiernica
przestępczych tajemnic
powie przed sądem, co
uważa w synu za naj
lepsze: " ... był litościwy,
nad psem się ulitował,
nad ptakiem się ulito
wał" ... , zabrzmi to, jak
surrealistyczny żart,
Ale przecież prawdą
jest, też, że ten wyko
lejony chlopak nie zde
cydował się na samo
dzielny wybór przestęp
czej kariery, tak długo,
póki jego życiowe ścież
ki nie przecięły się ze
szlakarni łosu Zygmun
ta Garbackiego. Być
może brakowało mu
wyobraźni dla stworze
nia własnej koncepcji
"wielkiego skoku" po
miliony. Dostarczyła mu
jej dopiero wybujuła
fantazja i giętka inte
ligencja wspólnika.
Wojtasik łest jedy
nym towarzyszem Gar
backiego na ławie os
karżonych. Ale to. tylko
rezultat procesowej
konstrukcji aktu oskar
żenia. Byli i inni udzia
łowcy wielkich prze
stępczych planów i ro
jeń oraz małych, śmie
cial'skich włamań i k.·a
dzieży Garbackiego. Ko
lejno zajmowali miejsca
za bariel'ką dla świad
ków jego pl'zyjaciele i
wspólnicy: SOjczyński.
Wądołowski, BI'zozow
ski...
Wszyscy mają pll
dwadzieścia parę lat i
dawno odeszli już od
ustawowego i obyc7.ajo
wego progu życiowej
dojrzałości. Zadnego 7.
nich nie da się umiej
scowić w kręgu tzw.
marginesu społecznego.
Każdy wyposażony jest
w średnie wykształce
nie, zawód, etat. Nie
którzy pełnią już rolę
wychowawców włas
nych dzieci. Takich w
opiniach personalnych
charakteryzuje się po
przez utarte, obiegowe
zwroty: "dał się poznać
jako dobry fachowiec
koleżeński wobec współ
pracowników, pozytyw
nie ustosunkowany do
rzeczywistości". W po
tocznym języku codzien
ności, to tak zwani ucz
ciwi ludzie.
Ci "UCZC.WI ludzie"
wolne od pracy i ro
dzinnych obowiązków
chwile spędzali od lat
na wysłuchiwaniu prze
stępczych zwierzeń w
zaciszu restauracji "Ma
ły Smakosz". W pracow
niczym bufecie przy
piwku uczestniczyli w
układaniu projektów
kolejnych włamań i ra
bunków, przechowywali
tajemnice, pomagali w
upłynnianiu łupów ...
Normalny świat pracy
w stałej zgodnej ko
egzystencji z ciemnym
światem zbrodni.
Garbacki był ich przy
jacielem, lubili go, więc
mu pomagali. Impono
wał im. żartobliwie na
zywali go .,wodzem·', .ł
siebie "kadrą". Długo
włosy brunet, rozdvgo
tany i popłakujący na
ławie oskarżonych, nic
prezentuje najlepiej
swoich wodzowskreb
kwaltfikacji. A jednak
dla tego kręgu ludzi re
prezentowal widocznie
jakieś potrzebne im
wartości, zaspokajał pe
wien rodzaj psychicz
nych potrzeb, może wy
zwalał kompleksy. Był
ich rówieśnikiem, kolegą
szkolnym, ale jednocześ
nie reprezentował inny,
lepszy świat. Pochodził
z aktorskiej rodziny,
mial dobry szlif towa
rzyski, wstęp do róż
nych, "liczących się"
środowisk.
Reprezentował też pe
wien styl i koncepcję
"urządzenia się w ży
ciu". Na razie był urzą
dzony co prawda tylko
na statusie "wiecznego
studenta", ale już proje
ktował następne etapy:
korzystny mariaż, "ak
cję" na kasę uczelni po
wielomilionowe łupy .
Słuchali tych jego ni
to planów, ni fantazji
chętnie, bez sp.·zeciwu.
czasem zgłaszali akces
swej pomocy. "Nigdr nit'
b�'ło wiadomo. kiedy
żartował. a kiedy mówił
poważnie" - charal,te
I'yzowali zgodnie przed
sądem dywagacje Gm'
bacldego. Z ża 1"1 0\\' i
fantazji wyrastah' po
woli, kształtowały się
stopniowo, określllne
plany bandyckich napa··
dów.
Plany okazywały się
w rezultacie partackie,
żaden Większy "skok"
się nie udawał, mimo
drobiazgowych, facho
wych w ich przekonaniu
przygotowań. "Wycho
dziły" tylko czyny na
miarę rzeczywistych mo
żliwości "wodza i jego
kadry": drobne włama
nia, kradzieże z szatni, z
kościoła ... Długo pozos
tawali nieuchwytni. Nil'
mieli przecież nic wspol
nego ze środowiskiem
przestępczym w tradv
cyjnym znaczeniu, nie
mieścili się wtem w po
lu obserwacji aparatu
milicyjnego. Wreszcie
stało się to, ku czemu
prowadzi nieuchronna
logika kryminalnej rów
ni pochyłej. Zginął
człowiek. Dla bezpośre
dnich morderców i ich
kumplowskiego zaple
cza przyszedł czas roz
liczeń z wymiarem spra
wiedliwości.
Gdy stając przed są
dem przedstawiają his
torię swych przestęp
czych karier, planów
zdobycia bogactwa przy
pomocy łomu, noża i
fałszywych pistoletów,
gdy mówią to wszystko
tonem tak spokojnym i
obojętnym, jakby relac
jonowali ciekawy film
sensacyjny, oglądany u
biegłej soboty, mimo
woli uświadamiamy so
bie nieadekwatność na
szego moralnego wzbu
rzenia do tej psychologi
cznej pustki, jaką w za
kresie społecznej wrażli
wości i wyobraźni wy
kazują ci młodzi ludzie.
I trudno w pewnej
chwili oprzeć się wraże
niu, że byliśmy świad
karni Infantylne] chło
pięcej zabawy, która po
prostu przez przypadek
zakończyła się tragedią.
I tylko ponure rekwizy
ty zbrodni rozłożone na
sędziowskim stole przy
pominają, jaka była
prawdziwa cena tej za
bawy.
Dla wszystkich tych
ludzi Zygmunt Ga.·bac
ki, pozer i mitoman, o
kazał się fatalnym czło
wiekiem ich życia. Nip
był żadną wyróżniająca
się indywidualnością -
tak pI'zynajmniej ['ysujC'
się jego sylwetka w pry
zmacie rozprawy sądo
wej - ale jednak do
sIurczał im, być mo7t',
jakiegoś typu przeżyc,
stanOWiących kompen
satę tWCll'd:vch i szarych
I'ealiów codziennego żr"
cia. w których nie ,maj
dowała ujścia nie porzu
cona na progu dojl'zah,
sci infantylna mitologh
wielłtiej przygody.
Na sali SCldu Wnje
wódzltiegl> w c1nim'h
pI'tlcesu zabójców .Jana
Gerhm'da widziało sie
wielu znalmmitych pr:l�
wników i krvminolo
gów. Szkoda. ż� zabrak
ło wśród publiczności
specjalistów z zakresu
psychologii i pedagogiki.
Być może potrafiliby
nam oni wyjaśnić tClje
mnicę kształtowania się
psycho-spoleel.nvch me
chanizmów nie tylko h:'J
jednej zbl'odni.
MARTA
MłKLASZEWSKA
7
/stolica1972_nr_26_25.06_s_08-0009.djvu
;
\
\
-
s
..
..
..
"-
\
.'
..
, ....
"tlił'
-
.
\
,. :
....
"
I �'\
.
...�
,
...
�
r:
'\.
�'
,
\
-:-
, ..
..
-
�
,
I �".,.
-
.,.
' .
\ �.
,\ .. � ...
l.
...
- �".�.:Jł#'"
...
.
,
\
.
...
"
, .
•
•
...
/'.i.
�
l-
a.
.J�
A.
."
�
-.
.
... \
Widoki zmieniają się jak u: kalejdoskopie, oczy wędrują Z miejSca
j barwy
miejsce
ksztalty
Na Rynku Starego Miasta moina odpoczqć w kawiarnianym ogródku f omówić wraienla z przechadzki
rejestrując
Spod wschodniego wylotu tunii!lu Trasy W-Z 'ylko kilkanalicie krokow po kamiennycli sctio
daCh wlodącJlCh na plac Zamkowy
WĘDRÓWKI
SWIĄ TECZNYM
SZLAKIEM
W trad�'cjJ nowej Warszawy od lat przyje!Y
sic: wędrówkt �zlakiem Trasy W-Z, a potem
przez plac Zamkowy na Stare Miasto: daża
tu wycieczki I cale warszawskie rodzmv za
żywające świątecznych spacerów, Ruchome
schody obok tunelu dla .. miejsc.owych"
straciły nieco swą atrakcyjność - dziś pod
wożą przede wszystkim tych. co ciekawi są
nowinek z terenu budowy Zamku Królew
skiego. Jest tu na co popatrzeć. Na WSZyst
kich skrzydłaCh zamkowego pic:clobok:1 wre
praca. Przed planszami i modelem Zamku
8
ł
umieszczonym w gablocie toczy się o:l:ywiona
wymiana zdań na tematy postępu robót i spo
łecznej zbiórki funduszy na odbudowe, o któ
rej wymownie przypomina ustawiona obok
gabloty skarbonka-zegar. Wskazówki symbo
licznego zegara zamkowego, zatrzymane na
godzinle 11.15, przypominają o tym, co było,
i mobiliZUją do ofiarności. od której też w
znacznym stopnlu zale:l:y okres oczekiwania
na przywrócenie do życia cennego zabytku.
-
(K)
i
... , t
,
..
..
I
•
Ulicą Podwale plynłe przez caly dzieli niekończąca się fala wycIeczek ł spa
cerowiczów przybylych z różnYCh stron kraju
... aby Obejrzeć postępy robót. przy odbudowie Zamku KrÓlewskiego ł panora
mą placu. na którym do poznego wieczora jest ludno ł gwarno
Zdjęcia: HENRYK JURKO
,
I
...
�.
I ...
..
ł
.
•
, ..
•
\
\
"
•
., �,
.. i"
'ł
--
..
b
/stolica1972_nr_26_25.06_s_10.djvu
r
I
OBRADY IARSUWSIUEGO ZESPOŁU POSELSKIEGO
Zespoi Poselski m. st.
Warszawy I Konwent
sentorów St. R.N. ob
radowaty w dniu 5 VI.
pod ,przewodnictwe,n
zastępcy czlonka Biu
ra Potitycznego KC. l
se!kretarza KW PZPR
Józefa Kępy. nad pro
jektem podstawowych
zalożen planu rozwoju
spoleczno gospodal'
czego stolicy w bie
żącej 5-latce. Plan ten
preferuje dzialania za
pewniające podniesienie
poziomu życia spole
czenslwa. przewidując
m.in. bardziej dynaml
<"zny 1"Ozwoj budownic
twa ml€!.zkaniuwego
(15 mld zl ,nakladow 7
planu lel'enowego na
budownictwo nlieszka
niowe. 1,1 mid - na u
rządzenia towarzysZ>jce.
blisko 6 mld ,na uzbro
jenie terenu oraz Kapi
talne I'emonty) , pl'zys
pieszenie zabudowy i
pOJ'ządkowania Srod-
mrescta oraz centrum
Pragi. budowę tras ko
munikacyjnych WisIo
slrady i arterii wyloto
wych. budowę i rozbu
dowę ośrodków rekrea
cji i wypoczynku. Pro
jekt planu zapewnia
również znacznie lep
sze wyposażenie osIedli
mieszkaniowych w pod
stawowe urządzenia to
warzyszące (budowa 0-
kolo 109 tys. m. kw.
powIerzchni placówek
handlowych. oddanie
56 przedszkoli i 16 żlo
bków). RealiŁaC.1a I.a
miel'zonych inwesll cji
stwOl'zy podstawy dla
Intensywnego. komplek
sowego roz.woju mia�ta
również po !"Oku 1!.15.
Uwagi wniesione
przez Zespoi Posel5ki i
Konwent Senionlw u
zupelnily projekt 7alu
żen planu rO"lpatrywa
nego przez PI'e"ydlum
St R.N. w dniu 6 VI. b,'
(KK)
ZlOTY JUBILEUSZ ,,!lASlEI KSI�GARIII"
UI'oczystość polwle<"za
dzlalalności edytoJ"l;klej
- dla dziecka, szkoly i
nauczyciela ,.Naszej
Księgal'ni", odbyła się 3
czerwca ,w gmachu ZNP,
gdzie przybyl minister
Oswlaty t Wychowania
Jerzy Kuberskl oraz
liczni gOBcle: ,pisarze,
dl'uka'rze, gl·allcy. kslę
gal'ze, bibliotekarze, Na
u roczystości został od
czytany pl'zez dyr. NK
S. Macha list z życze
niami od Przewodniczą
cego Rady Panstwa H.
Jabłonsk.iego. pl'acowni
cy wydaW!llletwa I zwią
zani z nLm twórcy o
trzymali szereg odzna
czeń, a sama jubilatka
została uhonorowana
najwyższym odTJlacze
niem pl'zyznawanym
przez ZWiązek Nauczy
cielst'wa - Zlotą Odzna
ką ZNP.
Jeśli jubileusz, to
osiągnięcia. a Jeśli o
siągnięcia. to I cytry.
A więc ten InstytUJt Wy
dawniCZY objęty dzia
łalnością sta-lutową ZNP
opulblikował już sześć
tysięcy ksiąiek (w tym
5868 w Polsce Ludowej).
W czasach o�lIiPacjl nie
zaprzestano te! działal
ności, drukując pota-
jelnnie lektu,"y s7kolne i
podręczniki. natur:llnie
z antydatowaną d!lt:\
dl·uku. I1osi' egzempla
rzy za p()łwie�ze oln7oa
Obliczyć już jedynie w
milionach: jcst ich aż
260. Ale Nasza Księgar
nia to nie tylko książ
ki. to także .. Plomyk" .
.. Płomyczek" i inne
czasopisma dla dzieci i
mlodzieży w ilości 10
ty,tulów i ro"znym na
kładzie ok. 6U milionowo
Gdy stykamy się z
książkami .. Naszej Księ
garni" to przede wszyst
kim uderza Ich wysoki
poziom artystyc?ny.
pięk,ne projekty okla
dek, rysunki. barw'le
obwoluty. bogactwo róż
norodnych form wy
daWniczych. Toteż nie
dziwi nas te kilkanaście
zdobytych zl,otych me
dali w ostatnich latach
na różnego rodzaju wy
stawach w kraju i w
świecie. I z dumą od
notowuje się to. że w
Szwajcarii. w Genewie,
gdzie UNESCO pre'!:en
tuje osiągnięcia w dzie
dzinie edytorskiej Sil
także pozy,cje .. Naszej
Księgarni" umieszczone
w specjalnej witl·y,nle.
(Kol)
ALKOHOL W KULTURZE I OBYCZAJU
Pod redakcją Jana
GOI'Sk.iego i Kazimierza
Moczarskiego ukazała
się książka pl ... Alkohol
w kulturze I obyczaju".
Obaj autorzy są wybit
nymi znawcami PI'oble
mu. Ksillż.ka jest pl'acą
zbiorową, zawiera wy
powiedzi i opinie zna
nych ludzi, pisarzy, na
ukowców i działaczy
społecznych na �emat
allkoholiZlmu IW Polsce.
Autorzy wyrazili tu
własne poglądy. oparte
bądi na wynikach bll
dań naukowych. bądi na
własnych I'efleksjach,
dotyczące rozwlązania
tego społec:z:nego proble
mu. Wśród autorow tek
stów znajdują się Ta
deusz Kotarbiński, An
toni Kępiński, Jan Ro
sner, Hanna Jędrusz
czak, Aleksander Giey
sZlo l', Marcin Czerwiń
ski, Janusz P,rzym8tl'\0w
ski i Jan Szczepańsk.i.
POWRÓT KATARYNIARZY •••
1,.1. I
Z IniCjatywy DRN
Sródmieścle oraz cechu
zegarrnistrzow 1 złotni
ków, Staremu Miastu
przywrócono jeszcze
Jedną starowarszawska
tradycje: kataryniarzy.
Ołoż po Rynku I jego
ok')llcach wedl'Wą sym
patyczni kataryniarze z
Ratarynką 1 papugą, da.
jąc codzienne i świą
teczne koncerty w go
c\zinach 10-14 i 16-20.
Stylowe kostiumy uSZy
ła w czynie społecznym
COPIA. Na fot. obok
kataryniarza Robert Le
wanduwskl, kierownik
audycji pOlskiCh roz
�łośni radiowej i TV w
Chicago.
,
SPOD WIECHY
Dzieli ! czerwca 1972
przeJdzic do historii
warszawskieJ służby
zdrowia, w ,tym dniu
bowiem rozpoczęto bu
dowę szpitala Bródnow
skiego, który planowa
no od dwudziestu łat,
projektowano od dzie
sięciu lat i kaŻdego roku
staczano boje o wsta
wienie inwestycji do
planu. (Zdołano w tym
('zasie wybudować polo
wę osiedla .,Br6dno" dla
40 tysięcy osób). Budo-
wy szpil ... la podJęlo
się Przedsiębiorstwo
,.\Vschółl". które już zo-
, bowiązalo się skrócić
termin zakoń('zenia bu
dowy. Pierwsze dni pra
t"y \vskazuJą na to, że
�obowiązanie traktuje
się serio: �prawJla orga
nizacja, dobrze puygo
towaua budowa. Zaczęto
od parterowej cz<:-�Ci
gospodal'czej, ktora po
służy budOWlanym za
obiekt socjalny i biuro
WY. Zrobiono już wy
kop pod pawilon głów
ny A, jc.;z.-ze w tym
nliesią,"u rozpocznIe sit:
budowę następnego pa
wilonu, H. Aby przy
spieszyć prace. organi
zuje się centralną beto
niarnię. Konstrukcja
szpitala będzie żelbeto
wa. Pisaliśmy już, że
ma to być najnowoczes
niejszy obiekl nie tylko
pod względem rozwią
zan proJektowych i wy
posażeni� ale takie 0-
bowlązywac ma w nim
nOl\"y system leczenia
bez podzlalu na trady
cvjne oddziały. BudOWli
kierUje Jerzy Kaliski.
U przyjaciół z f'Sa
FSO posiada na Bród
nie własny ogród dział
kowy. Sklada sie nan
125 dzialek o powier��h
ni 500 m2 ,karoa. Ta for
ma odpoczynku cieszy
się wsrod fa.b.J·ycznej za
łOili dużym powodze
niem.
Organizacją. pracy w
ogrodzie zajmuje się 11-
osobowy zarząd wybie
rany spośrod użytkow
ników działek. Do jel!o
obowiązkow ,należy m.
in. kont,rola nad pra
widłowością użytkowa
nia Ol'zydzielonych 0-
Ilródkow. Zaniedbane I·
zachwaszczone działki
przydzielane są in'lym
pracownilrom FSO.
Oeromna więks"OŚć u
tytkownlkow eospodaru
je jednak W70rowo. ko
rzystalac z ooiekl I po
mocy Rady Zakładowel
I admtnlstra'cJi fabrYki.
A pomoc ta jest 'I'liema
ła. Pl'zejawla się ona w
dotacjach fina.nsowych
na zal!ospodarowanie
terenu oraz w przyd7.ia
łach drewna pochod7,ą
cellO z oo"kowań na re
mont I budowę a\ota'lek.
D"ieki temu ogród jem
zelek,tryfiKowany, po
siada Wlasną insfalacfę
wodną I budynek g'o
spodarczy.
Ka7deeo roku oreani
zowany iest il«mkurs "Ił
najład,,,lejlS,,a I nailepiej
upraWioną dzlalkę.
(mat)
STODEICJ PRZECIW
ALKOHOLOWI
Rada Naczelna Zrze
szenia Studentów Pol
skich utworzyła Akade
micką Sekcję PrzecIw
alkoholową, na mocy
porozumienia zawartego
z Zarządem Glównym
Społecznego Komitetu
Przeciwalkoholowego.
Wspiera On finansowo
dzialalnosć. Sekcll za
bezpiecza kadrę specJa-
I
Iistów na prelekcje. do
starcza marertatow pro
pagandowych. POTil prc
lekcjami st.udenci l,!'ga
ntzują Imprezy u tema
tyce praeciwatkoholo
wef, "obozy naukowo
badawcze i szkolcnluwe.
wystawy. konkursy (m.
in. na plakat i audycJ"
radio'we. t'mituwane po
konkursie przez nki.łdc
mickie I·adio\\'t;zly). Pro
blematyka przcrJ\\ alko
holowa dominuje w pro
granlarh kaban�clku
zorganizuwanl!go przez
sokcj<: "toleczną.
Działalnośc nie ogl'anl
cza się do pl·ofilaktyki.
W dl'aslycznych przy
padkach nadużywania
alkoholu stosowane są
�ankc,ie: wstrzymywa
nie styp.,ndiów. sądy
kole2enskle.
Warunki skuteeznosci
propagandy pl·�pciw
alkoholowej i jej a"pck
ty psychologic7ne d} s
kutowan., byly m. in. na
11 Sympozjum Nauko
wym StudenckIch Sck
cjl PI·z.,ciwalkohulo
wych, ktOl'e odbylo się
w kwietniu br. w War-
Nzawie.
KOIIIURS BIBLIOFILSKI
Aby uczcić Miedzyna
rodowy Rok Książki
1972 Towarzystwo przy
jaciól Książki oglasza
konkurs na mały druk
bibliofilski. Do udzialu
zaproszon., są nie tylko
wszystkIe wydawnidwa.
ale i zespoly z Aka
demii Sztuk Pieknych.
Srednich Szkół Poligra
ficznych i Innych Ośrod
kow. Mogą też nadsylać
.,k�ponaty twórcy indv
wIdualnl. W zakresie
ilości projektów, forma
tu. tekstu itd. pozosta
wiona jest całkowita
swoboda dla tworczej
inwenc,li. DrukI powin
ny być nadsyłane w
trzech numerowanych
eJ(zemplarzach w termi
nie do 31 grudnia 1912
pod adresem: Zarząd
Glowny TPK, Warsza
wa, ul. Hipoteczna 2 -
ZAIKS. Wyniki bęc\ą
ogłoS"l:one w prasie do
31 marCa 1973, po czym
zorganizowana zostanie
okrężna wystawa eks
ponatów dla zaznajo-
mIenia najszerszych
kręgów miłośnIkóW
pIęknego druku z osIag
nietym! wynikamI. Wy-
różnIeni' uczestnicy
otrzymają nagrody
ufundowane przez
ZA.IKS oraz dyplomy
TPK. (Towarzystwo
Przyjaciół Ksb;żki).
Porażka ze Zwiqz
kiem Radzieckim. (1: 41
na warszawskich kor
tach LegU pożegnali�
m'll slę z teqorocznym
Pucharem Dawlsa (w
którym t'llm mzem do
brze wystartowallśmu).
ale nie pożegnaliśmy
się przecie:!: z tenIsem.
Bylem szczerze zdziwio
n'll optvmlstllcznyml ar-
tykulaml, ba wręcz
.. zwycięskimI fanfara-
mi" przed meczem z
tenisistami ZSRR; teraz
zdziwlonłJ jestem ponu
rumi. klęskow'llml ko
mentarzam!. Pewność
naszego sukcesu pod
kreślona w tytule jed
ne; zp stolecznych qa
zet bvla, oczywista,
bezflodstawnq fanfaro
nadq. To prawda. :!:e
tenlsiścł ZSRR wlaśnle
w Warszawie i w So
pocie stawiali pierwsze
turniejowe kroki, że
nieomal uczyli się na
nn�: l1Cl1 u''!oJ'Clch. Cll(�
"cz�n Clt:sto prt esciqu
1łl;Srrzu. Mielbnll1/ nlole
"zcmse zwyciężyć 3: 2.
o u'iele u11�kxze jedll-ak
szanse mial przeciu'nlk
nCl wynik S; O. Metn'
weli jcsl dz/s znClkomi
tym, wIJsokiej klasy
grClczem. otrzaskanum
J() licznych I Ilrniejach ,
"CI rdzo trudnum d" po
Iconania przez ten;s;stt:.
reprezentuiaceuo �tyl
yry GqswrkcJ. Metre
IveU umie u1s:'Jjstko. a
ostra grCl ()(Ipuu'iadtl
mu lWJburd,iej. Prócz
tego zarownv Gc,s;cll'ek
jflk i NOWIcki nie byli
u.- nCljlC!pszej forntle.
Oy/ądCl/em większośc
spOlkoll (U1szystki(� Rin
g/e). Nie byli Iycia.
Profesor Rubkowski
pozostawił ogrom ny
dorobek naukowy, był
pionierem postępu w
'Polskiej chlrUl'gll, nau
kę 'naszą 'reprezentował
w wle1u krajaCh świa-'
ta. Wytksztalcil kilka
pokoleń lekarzy. jego
piękne wykłady utrwa
lily się ,na :zawsze w
pamięci słUChaczy.
Zainteresowania Pro
fesora wykraczały po
za I'amy medycyny, in
teresował się m'llzyką.
malarstwem, literaturą.
sam pisał wiersze i tłu
maczył utwory z 'l'óŻ
nych języków. ,Profesor
Jel'zy Rutkowski zapi
sał sIę na trwale w hi
storII 'Polskiej medycy
ny, IW serdecznych
wspoIJlllljeniach cho
rych, dla których był
nie ;t)'llko dobrym leka
rzem, ale przyjaclelem.
/stolica1972_nr_26_25.06_s_11.djvu
PROGRAM
TELEWIZY lNY
22-28 VI 1912
.•.• Czwartek, I: lG.łll
Ekran z bratkrem. film
Zorro 18.00 Poligon
18.30 Kurier Lubelski
18.50 Reportaż .. Dysk
i pióro" 20.10 Reportaż
.. Matoslnkos" 20.30
X Festiwal Piosenki w
Opolu "Komu piosen
kę"
II: 17.15 I 21.45 An�iel
ski w nauce 17.55 Uz
bekistan 18.30 Film
przyrodniczy 18.45 Ko
lorowe szkła :1. c. ko
lorowe spotkania 20.05
Film polski •• zapalnicz
ka" 21.05 Wisłą z War
szawy do Gdańska
21.20 Film "AlotoI'ka"
23. Piątek. 1: 10.00 Film
rum. "Kto mu otworzy
drzwi" 16.40 Telelerle
17.35 Nie tylko dla pan
17.55 Magazyn medycz
ny 18.20 Kurier Mazo
wiecki 18.40 Tygodnik
Kraj 20.05 TUrystyka
i wypoczynek 20.30 Fe
stiwal Piosenki w Opo
lu - Debiuty Opolskie
II: 17.00 Fi.lm butg .•• Na
kaMym kilometrze"
17.55 Wrocław 18.25 Ga-
wędy matematyczne
18.45 Język rosyjski
20.05 Film ang. ..Ludzie
z różnych stron świa
ta" 20.25 Kulisy dobrej
roboty 21.05 Pol'Ski film
dOkumentalny 21.50
Film sensacyjny NRD
od 16 1. ..Niebezpleczny
proceder" 23.05 Ariatel
ski dla początkujących
24. Sobota. I: 10.00 Film
czechosI. •. Kto chce za;
bić Jessi?" 16.40 Dla
młodzieży •• Czy lubisz
Wiersze" 17.10 Spotka
nia z przyrOdą 17.35
Bieg po zdrowie 18.00
Reportaż ,.Bitwa pod
Cedynią" 18.35 Pegaz
20.10 Reportaż .. Od
pust" 20.30 Festiwal w
Opolu: Mikrofon i ek
ran 23.30 Film ang.
.. Siedem mLlIonów"
II: 17.35 Studio przebo
jów NRD 18.10 spotka-
nia pod rownikiem
18.45 Stanislaw Mo-
niuszko 20.15 Film
bułg. ..Złodzlej brzo
skwiń" 21.45 StudIU
Współczesne Katowice
.. Korzenie" Arnolda
Weskera
25. Niedziela. I: 9.00
SWiat, który nie może
zaginąć !I.25 Radal·
9.35 W starym klnie
10.40 Notatnik krajów
socjalistycznych 11.10
Gra Orkiestra TV Kato
wice 11.35 Wyprawa du
Ameryki St. Szwarc
Brunikowskiego 12.55
Widowisko dla dzieci
14.00 GwiaZdy cyrku
15.00 Spotkanie z ptsa,
rzem 15.30 Anna Ger
man śpiewa morskie
piosenki 16.00 Program
z okaZji liwlęta Mary
narki Wojennej 16.50
Transmisja z zakuńcze
nia VIII BałtyckIego
Wyścigu Przyjażni (ko
larski) 17.40 Uroczy
stość odsłonięcia pom
nika Władysława Bro
niewskiego w Płocku
18.55 Opera .. Straszny
Dwór" St. Munluszko.
transmisja z Teatru
Wielkiego w Warsza
wie
II: 15.40 Sport I zaba
wa z NRD 16.40 .. DI-
vertimento" Balla-
dyna 68,2 Jaremiego
Przybory 17.15 Historia
z tej ziemi 17.45 FUm
ang. ..Koński pysk"
20.05 Film polski "Na
przełaj" 20.50 Felieton
Szymona Kobylin-
skiego 21.10 Studio
Współczesne Warszawa
.• Chryja" J. Radliczko
wa
26. Poniedziałek. 1 :
16.40 Film radz. ..Pud
róż do Paryża" 17.25
Echo stadionu 17.55
Spacerkiem po kinach
18.25 Film .. Nasz
współczesny" 18.45 Ma
gazyn Postępu Tech
nicznego 20.05 Teatr TV
Warszawa .. wrog lu
du" H. lIbsena z G. Ho
loubkiem 21.35 Autoni
Bolesław Dobrowolski
22.15 Recital rortepla
nowy Al. Utrecht
27. Wtorek, I: 10.00
i 20.05 Film rum. ,.POI·-
wanie dziewic" 16.55
Ekran Młodych 17.�0
Międzynarodowe Za-
wody Lekkoatletycz
ne o Memoriał Janu
sza Kusucińskiegu 21.35
Publicystyka z Krako
wa
28. Sroda. I: 10.00 i 20.05
Film czechosł. ..Wy
rok" 16.40 Kurier War
szawski 17.00 Poznajmy
przyrodę 17.20 Mieszka
niowe progi 17.50 Za
wody lekkoatletyczne
20.45 Swiat I POiska
21.15 Lodzkie spotka
nia baletowe 22.15 Za
kończenie Ligi Piłkar
skiej
-
"
\
/
.....
..
..
Nu zap,·usu,nie I sekreturza KC PZPR Edwur,la
Gierka i Przewodniczqcegu Rady Panstwa H""T!Jka
Jabl07iskiego przybyl 19 bm. du Polski z oficJ"llllj
wlzytq przy;ażnl prezydent Socjalistycznej Feaera
zyjne; Republiki Jugoslawil, przewodn;cZljCII Zwiqz
ku Komunistów JugosławIi - Josip Broz-Ttto, z
. _-
-
r
�IOl
..
skarbonki-zegara, sypią
się przy okazji datki
na fundusz odbudowy,
U zbiegu pl. Zamku
wego I ul. Piwnej
otwarty został zamkowy
salun przedsiębiorstwa
.,Ruch", któremu pat
ronuje Obywatelski Ko
mitet Odbudowy Zamku
Królewskiego w War
szawie. W tej użytecz
nej placówce znalazł się
dział sprzedaży zamko
wych wydawnictw, al
bumów, pocztuwek I u
pominków. Można na
miejscu napisać list lub
pocztówkę. a wrzucona
do znajd ującej się tu
specjalnej skrzynki po
cztowej koresponden
cja jest stemplowana
specjalnym datownikiem
zamkowym. Nowocześ
nie urządzony dział In
formaCji cieszy się
szczególnie dużym pu
wodzeniem u turystów
zagranicznych. Infor-
'-
nlulzonkq. Wizyra rrUlllC będzie du dniu 23- (",CI·wca
a /otoł'eportaż z je) warszawskie1 (·�-:s,·; pr1:�każe
my Czytelnikom w następnym numerze. Na ztiię
:Iu fragment uroczystOŚCi powitania dostujnego
gOŚCia na lotnisku Okęcie. .
Fot. CAF
ner"Ów i jeźdźców jakie !Są przy
czyny takiego wahania formy.
Niezbyt zrozumiały jest także
sukces Tarnawy i Kruszwicy (te
go samego dnia), k,tóre pokonały
lepsze od siebie konie, można to
jednak wytłumaczyć tym, że zwy
cięstwa fuksów są nieodłącznie
związane z torem wyścigowym.
Tak! Ale jakich fuksów? Czy ta
kich jak Charbin, który W nie
dzielę, 11 czerwca pokonał W re
kordowym niemal czasie 1,38
Dakara, Olinta i inne konie? Czy
też takich jak Luna. którą wy
puszczono, pod dż. Melnickim?
Uczeń E. Labuda cwałował 'Ila fa
worytce Alchemii cały czas na o
statnim miejscu W odst�pie tak,
jakby nie chciał wygrać, a drugi
faworyt Litr, pod dż. Palanow
ski m walczył wtedy, kiedy lo
sy wyścigu już się rozstrzygnęły.
Kwalifikacje Luny do zwycięstwa
były rzeczywiście imponujące: 29
kwietnia zajęła przedostatnie
miejsce i ten wyczyn powtórzyła
14 maja oraz 28 maja. Nie wie
my, czy omawiany wyścig był nie
udolnie, czy fałszywie rozegrany.
I nie my powinniśmy dochodzić
prawdy, to jest obowiązek Ko
misji Technicznej powołanej m.
in. dla tych spraw. Lecz Komisja
Techniczna ani drgnęła. Typowa-
że doprowadzenie jej na start już
sprawia poważne kłopoty. 6 maja
ruszyła z trudem siódma (na 8
koni), 6 czerwca wystartowała
cudem, ale stawiała wyraźny opór
w dystansie uczniowi Z. Jurkowi.
Dlaczego dział selekcji nie wyłą
czy tych koni z totalizatora?
A oto dalsze przykłady. Wiado
mo z doświadczeń. że wyścig
trzykonny stanowi zwykle pułap
kę na graczy. Jeszcze chyba go
rzej przedstawia się sytuacja kie
dy biegną cztery konie, w tym
dwa z jednej stajni. Nawet przy
ucziCiwie rozegl'anym wyścigu nie
da się uniknąć podejrzliWOŚci
graczy. Po co było narażać tre
nera St. Molendę na zarzuty?
Mamy na myśli gonitwę o nagro
dę Foscari. 10 czerwca. Bayard
jako lider spełnił swoje zadanie
i odpadł na prostej, Szafir idący
na finisz nawet nie zbliżył się do
walczących Atara i Dublera. Ta
kich gonitw nie wolno organizo
wać.
Niewytłumaczona jest także po
rażka Sarrago (6 czerwca) w Na
grodzie Wrogarda, na dystansie
1800 m. Przegrał do Poraja, któ
rego na tym samym dystansie
zostawił 14 maja łatwo o 6
długości. Sarrago w tym sezonie
jest silniejszy od Poraja. Trzeba
było przynajmniej zapytać się tre-
---
- -
- -
- -
- -
- -
- -
- -
- -
- -
- .-.1'-
- -
. .-
----
POD ZIAKIEM
ODBUDOWY lAMKU
Tereny budowy Zam
ku Królewskiego stal y
się najpopularniejszym
w stulicy miejscem za
Interesowań zarowno
samych warszawlakow.
jak I przyjezdnych. Tu-
też z satysfakcją stwier
dzić należy, że uczymo
nu wiele, aby turystów
i indywidualnych "cie
kawskich" zapoznać tu
z historią Zamku. sta
nem prac przy odbudu
wIe zabytku I perspe
ktywamI na pl·zyszłusć.
Prace budowlane widać
przez ażurowe ogrodze
nie doskonale. 15 wiel
kich fotogramów przed
stawia dzieje zabytku
i jegu zniszczenia. a
tę wizualną infurmację
uzupełnia ponadto gab
lota z aktualnym ser
wisem informacy�nu
fotograficznym.
Posrodku placu Zam
kowego przyciąga wzrok
duży model Zamku
ofiarowany w 1971 r.
przez stołeczne rzemio
słu I do niedawna wy
stawiony w głównym
hallu wejściowym Mu
zeum Narodowego. Do
znajdującej się obok
macje nagrane na taś
mę magnetofonową w
językach: angielskim.
niemieckim. francus-
kim, rosyjskim (i natu
ralnie polskim) przeka
zywane są zainteresowa
nym przy pomocy słu
chawek. Wyświetla się
także kolorowe przezro
cza z różnych okresow
historii Zamku.
KONTO ZAMKOWE
Na ogÓlne kunto Oby
watelskiego Komitetu
Odbudowy Zamku Kró
lewskiego w Warszawie
w PKO 1 Oddział War
szawa numer 1-9-122-122
łącznie z wojewódzkim
kontem w Katowicach
wpłynęło na dzień
13 czerwca 1972 r.
151.345.293 zł. Stan kon
ta dewizowego w Banku
PeKaO numer E-10070U
wynosił 107 533 dol. 49
centów.
ĄEG
SELEKCJA
Komisja Techniczna nie zare
agowała na nasz dość dl·amatycz
ny apel w felietonie "Rozczaro
Wania i nadzieje" (nr 24 .. Stoli
cy"). Wydawałoby się więc, że na
torze wszystko jest w porządku.
Musimy zatem wyręczyć grono
Sędziów wskazując przykładowo
na niedopuszczalne praktyki. Ma
my silne poparcie czytelników
.. Stolicy". I
Sądzimy, że obowiązkiem wo
bec publiczności - ze strony
działu selekcji PTWK oraz tre
nerów W. Chmie1arczyka i P.
Czarnieckiego - było zapisanie
ZWiastuna i Intonacji pod zerem,
Ponieważ konie te nie są przysto
SOWane do wyścigów. Zwiastun
� maja wygrał dowolnie, 21 ma
Ja będąc silnym faworytem za
stopował i zajął ostatnie miejsce,
a 7 czerwca prowadził ze znacz
ną przewagą do prostej i odpadł
na szary koniec (o 100 długości
La zwycięskim Dahomeyem). To
są nie tyle żarty z publiczności.
Co narażanie jej świadomie na
�traty. Komisja Techniczna uda
Je. że wszystko jest w porządku!
Intonacja stała się tak nerwowa,
nie w takich wyścigach ośmiesza
graczy - lepiej postukać w palce.
To są wszystko jedynie przy
kłady i nie specjalnie wybrane.
Sprawa jest jednak poważna i
pozostaje w kompetencjach Ko
misji Technicznej.
Nie mamy zamiaru zbyt czesto wra
cac do tego tematu, traktujemy na
sze spostrzeżenia jako materiał do
przemyslen I dyskusji. Ostatnie trzy
dni wyścigowe - 14. 17 I 18 czerwca
- charakteryzowały się poprawą sy
tuacjI w tym zakresie. uwag krytycz
nych zanotowaliśmy znacznie mniej.
Nastąpił okres wielkich gonitw kla
sycznych. którego kOJlcowym etapem
będzie wyścig Derby (2 lipca). Swiel
ną forme potwierdziła Doris Day wy
grywając łatwo Nagrode Soliny. Zna
cznie poważniejszą próbą selekcyjną
była jednak gonitwa Produce, którą
wygrał nie pobity w tym sezonie Di
pol. trenowany przez J. pallnsklego.
NIe docenialiśmy dotąd te�o trenera.
okazuje się, że umie znakomicie wy
zyskać swój atut, ma w tym sezonie
konia. którym potrafi wygrywać. Tre
nerowi J. Pallńsklemu składamy ser
deczne gratulacje. Na pochwałę zasłu
żył także trener A. Walicki, ktory
miał duże trudności w przygotowaniu
Kajusa I z zadania wywiązał się bar
dzu dubrze. Drugie miejsce Kajusa
debiutującego w tym sezonie od razu
w tak poważnej gonitwie to sukces
Stajni I mlode�o trenera.
Trzy więc dwulatki potwierdziłY w
wieku trzyletnim swą klasę: Dorls,
Day, Dipol I Kajus, spodziewaliśmy
się szerszego grona najlepszych. Zo
baczymy co· przyniesie dzień naj
ostrzejszej próby - 2 lipca. W na
stępnym komentarzu - wszystko o
Derby.
11
/stolica1972_nr_26_25.06_s_12.djvu
�
POUFNE WIEŚCI
Z WARSZAWY
Roman Kaleta, świetny
znawca osiemnastego stu
lecia; poprzedził wydane
właśnie przez Ossolineum
listy Teodora Ostrowskiego
("Poufne wieści z Oświe
cone; Warszawy") cieka
wą i gruntowną rozpra
wą na temat g a z e t e k
p i s a n y c h. Z rozprawy
tej dowiadujemy się, że
ówczesna prasa drukowa
na (druga połowa osiem
nastego wieku, przed r.
1791) miała bardzo silną
konkurencję w postaci
gazetek pisanych, regu
larnie prenumeratorom
dostarczanych.
Tę formę przekazu in
formacji stworzyła po
trzeba. Niedorozwój pra
sy drukowanej w Polsce w
owym okresie, jej tenden
cyjność i mały nakład,
brak ciekawych zakuliso
wych wiadomości', wszyst
ko to sprawiło, że chcąc
zapewnić sobie regularny
dopływ wiadomości mag
naci na prowincji opłacali
w Warszawie dobrze zo
rientowanych korespon
dentów, którzy wysyłali
im raz lub dwa razy w
tygodniu nowiny gabine
towe i sekrety życia to
warzyskiego. Umówio
nych gazeciarzy, jak po
spolicie nazywano owych
korespondentów, posiada
ła także bogatsza szlachta
oraz magistraty znacz
niejszych miast polskich.
Taka gazeta pisana róż
niła się od zwykłego listu
przede wszystkim perio
dycznością, a także brak
kiem indywidualnej więzi
między nadawcą i odbior
cą. Sam zaś zawód gaze
ciarza nie był łatwy, gdyż
mogły go uprawiać osoby
mające stosunki, zaufa
nych informatorów i pe
wien talent pisarski.
Dla nas dzisiaj - stre
szczam dalej wywód Ka
lety - gazety pisane po
siadają niezmierną war
tość jako dokumenty po
zwalające na odtworzenie
w nieprzerwanym ciągu
kalendarzowym, na gorą
co, życia codziennego na
rodu w epoce rozbiorów.
Dzięki ich gadatliwości
wiemy dzisiaj bowiem, o
czym się mówiło w stoli
cy, jakie panowały na
stroje wśród ludności po
różnych wydarzeniach
dziejowych, którzy kory
feusze wchodzili do robót
zbawiennych dla Rzeczy
pospolitej, a którzy do
haniebnych i tak dalej.
Nadto do gazetek przyłą-
czali korespondenci kopie
rozmaitych listów pry
watnych, odpisy kursują
cych po Warszawie wier
szy, wyciągi z prasy za
granicznej, streszczenia
obrad sejmowych.
I za tę pracę byli odpo
wiednio honorowani. Je
śli jakiś korespondent na
pisaną przez siebie gazet
kę kopiował, wynajmując
do pomocy skrybów żyją
cych z pióra, w kilku, a
czasem i kilkunastu eg
zemplarzach - dochód u
zyskany ze sprzedaży ca
łego nakładu wystarczał
mu na zapewnienie wcale
dostatniej egzystencji.
Stąd i wielka liczba za
chowanych gazetek pra
sowych, skoro w samym
tylko archiwum Ossoline
um znajduje się 1987 eg
zemplarzy z wieku osiem
nastego.
Autorem "Poufnych
wieści" był Teodor
Ostrowski, pijar, znako
mity jurysta i profesor
historii, prenumeratorem
gazetek Adam Mni
szek, chorąży nadworny
koronny, magnat rezydu
jący w Krysowicach. Ka
leta zebrał listy pisane w
r. 1782 i opatrzył je boga
tym komentarzem wyjaś
niającym rozliczne, poru
szone w korespondencji
• kwestie.
O czym w nich mowa?
Oczywiście o wielkim
świecie, dochodzących do
stolicy wieściach o woj
nach i wydarzeniach, o
handlu i przemyśle, obra
dach sejmowych, plot
kach z dworu króla Sta
nisława, zatargach mag
natów, życiu towarzy
skim, słowem, owa gazet
ka pisana zastępowała
czytelnikowi i poważny
dziennik, i prasę brukową
z naszych czasów.
Dużo uwagi poświęca
Ostrowski w swych rela
cjach potocznemu życiu
Warszawy. Tak więc w
styczniu 1782 r. donosi o
otwarciu kościoła ewan
gelicko augsburskiego
przy pl. Małachowskiego,
jednego z najwyższych
wówczas gmachów w
rmescie, i szczegółowo o
pisuje ową "dedykację",
W maju martwi się, że
"Lazienki tak daleko wil
goć zrujnowała, że i lam
perie pogniły". Plotki,
plotki i oto ciekawsza
wiadomość, że pan Tau
matys założył w Królikar
ni "fabrykę serów wszel
kiego gatunku, ale że dro
gie, w prezentach tylko je
posyła". W Kobyłce pod
Warszawą natomiast pan
Unrug z Większym powo
dzeniem założył fabrykę
zielonego mydła, fabrykę
pończoch i pasów jed
wabnych, a księstwo de
Nassau sprzedaje Alek
sandrię, jurydykę rozetą-
gającą się na terenach
położonych między dzi
siejszymi ulicami Koper
nika, Oboźną i Tamką.'
Jak najlepszy reporter
opisuje Ostrowski pożar
Pałacu Rzeczypospolitej,
wspaniałego gmachu,
wzniesionego w siedem
nastym stuleciu, sposoby
jego ratowania, wyniki
przeprowadzonego śledz
twa.
Interesują go także no
we inwestycje. "Król Imć
- donosi - znowu się
chwycił projektu pana
Taumatysa rżnięcia kana
łu od Lazienek aż do jego
Królikarni, aby tam baty
(statki rzeczne) podcho
dzić mogły. Cel zaś jest,
aby tym kanałem do bro
warów i cegielni swych
mógł drzewo prowadzić.
Już samych mostów sta
nęło trzy, z których jeden
z ciosu, popod które baty
przechodzić mają. Z całej
tej roboty może być zysk,
że Wisła swój dawny
nurt weźmie i Wilanów z
Czerniakowem i Lazien
kami zaleje".
Miłośnik Warszawy
znajdzie w książce
Ostrowskiego mnóstwo
informacji o sprawach o
gólnych. Znajdzie w niej
także odzwierciedlenie
potocznego życia miesz
kańców stolicy w owym
okresie.
T.S.
KĄCIK WARSA
POZIOMO: 4) prezydent
Warszawy w lalach 1875-92,
zastużony gospodarz miasta.
którc zawdzięcza mu filtry.
nowoczesną sieć wodociągo
wą i kanall7acyJną. bruki I
nawterzcunte z kostki drcw-
7
2
3
6
7
77
72 73
74
75
77
78
19
20
22
ntane] oraz tramwaje konne,
patron placu między al. Jc
rozollmsklmi a ul. Koszyko
wą, 6) inspekcja, 7) chro
niona roślina spotykana w
Tatrach, 11) osiedle mieszka
niowe w dzielnicy Ochota.
12) umowa na piśnie, za
warta między kontrahenta
mi, 17) żartobliwa forma a
muletu, coś co ma przynosić
szczęście, 18) dawniej nau
czyciel szkoły elementarnej.
22) z e spół zagadnleń dzi e la.
4
twórczości, 23) mistrz, wir
tuoz, arcymajster, 27) nad
wiślańskie miasto powiatowe
w woj. gdańskim, 29) sło
wiańskie bóstwo zimy, 34)
pobltskt teren, 35) roślina
uprawna lub pospolity
chwast, 36) rodzicielka, 37)
jedna z naj dawniejszych bro
ni drzeWCOWYCh, 38) skrawki,
łupiny owoców, ziemniaków,
40) jeden z najbardziej roz
powszechnionych pterwta
stków promieniotwórczych.
5
WARSZA W A. Taras Zamkowy.
70
76
:,.
. ,.
21
....
.. �
,d
.!-l
29 30
31
32
33
34
35
37
38
40
42
43
11
•
28
36
39
41
41) kryptonin Sławnego ba
talionu AK walczącego w Po
wstaniu Warszawskim, 42) w
woj. rzeszowskim są Dolne i
Górne. 43) kwestionariusz,
formularz z pytan1ami dla
badania opinii.
PIONOWO: 1) dawniej wa
rowny obóz Kozaków na Siczy
zaporoskiej (albo naczynie u
plecione z Wikliny), 2) rucho
ma część usterzenia pionowe
go lub poziomego w samolo
cie, 3) arena "białego sportu",
4) skandynawska opowieść o
treści legendarnej, 5) zajęcie
związane z naprawą czaso
mierzy. 7) regionalna (na
Podhalu) nazwa świerka, 8)
lasso tatarsko-kozackte, 9)
wywiercona dziura, 10) po
trawa dietetyczna, 13) załoga
uczestnicząca w regatach, 14)
in. kalebasa, szeroko upra
wiana (Egipt, Azja Mniejsza)
roślina z rodziny dyniowa
tych, rodzi duże butelkowate
owoce, u:tywane jako naczy
nia, 15) choroba dusząca, 16)
fizjonomia, 18) du:ty ośrodek
górnictwa węglowego i prze
mysłu na Górnym Sląsku,
19) lekkoatleta warszawskiej
"Gwardii", rekordzista kraju
w pchnięciu kulą, 20) nad
bałtycka republika radziecka,
21) drapidnik morski. 24) to
pola czarna, 25) część nabo
ju broni palnej, 2� pióra I
puch pokrywające ptaka. 27)
główna rzeka w Wielkiej
BrytanII, 28) zabytkowe mia
sto w woj. lubelskim, sie
dziba władz powiatowych.
30) Jednostronnie gładka i
błyszcząca tkanina, 31) skła
dacz drukarski, 32) miasto
we wsch. ezęśel Francji,
dawna stolica księstwa lo
taryńskiego, 33) ród słynnych
lutników z Cremony. 39)
pretensja, ansa.
Po rozwiązaniu krzyt6wkl
litery w barwnych polach -
odczytane kolejno rzędami
p o z i o m y m I utworzą
dodatkowo hasło.
Sawa
Rozwiązanie krzy:tówkl
prosimy nadsyłać w terminie
10 dniowym od daty ukaza
nia się pisma, pod adresem
redakcji, z zaznaczeniem na
kopercie "Zadanie z nru 26".
Wśród Czyteln1ków, którzy
nadeślą prawidłowe rozwta
zania, zostaną rozłosowane
NAGRODY KSIĄ2KOWE.
ROZWIĄZANIE
KRZVZOWKI Z NRU 18
POZIOMO: Gagarin, Le
szek. aktywista. blondyn.
budzik ... AfrYkanka". rozum.
opał. taksa. płot. amper.
Prus. krzem. je:t, Ilmeń.
łotr. schab. Andy, łapadło.
kraksa, podbudowa, wierzba,
skuter, realistka.
PION(,WO: gabaryt. gro
szek, Radomka, "Nana" ,
ster. ć\\ik, asan, Iaba, sadło,
Elida. pÓłprzewodnik, Lotysz,
admiralicja. Szeherezada,
grzywa, ława, pień, doza,
opar, odma, rugi, wolt, ka
sa, ałun, sieć.
Rozwiązanie dodatkowe:
Aktywny udział młodzlety w
odbudowie Zamku.
ROZWIĄZANIE
KRZYZOWKI Z NRU 19
POZIOMO: Sułkowski,
kangur, relacja, Jeziorany.
Parna:;, swawola, alka, arab,
okap, pech. wosk. rzut, itr.
gwar. pean, Zych (Zerom
ski), Sara, cuma. grab, Plu
tareh, Raków, Omsk, akom
pania.nent, autor. kark, Au
striak, kawa.
PIONOWO: SÓjka, łazik.
otok, swat, irys, ulga, echo.
kapa. nerpa. uwaga, lekko
atleta, alpaka. Rzeszów. bo
hater, grzechotka, arcy
mistrz, ansa, skrzat, Rakita,
gwara, anons, Unia, tran,
rzeka, upór .
Ro::wiązanie dodalkowe:
Wkr·}tce wystawa zachowa
nych skarbow z Zamku.
NAGRODy
Za prawidłowe rozWiązanie
krzyżówki z nru 18 nagrody
książkowe (bony) wyloso
wal1: Feliks Roklckl - Lu
tomiersk, Irena Lukaszewicz
- Warszawa, Roman Goła
szewski - Mogilno, Halina
Sa lawa Kraków, Stani
sław NiewiadomskI - War
szawa, Tadeusz Cyza - 01-
finów, Wiktoria Truchano
wicz - Lańcut. Zofia Mosz
czyńska - Warszawa, Iza
belta Kiwerska - Warszawa,
Sonia Brenza - Brzozowice.
Naflrode m-ca marca· - że-
Iazko wylosowaia Paulina
Szulc - Szlukowo.
/stolica1972_nr_26_25.06_s_13.djvu
ANNA IDZIKOWSKA
KŁOPOTY MYŚLIWYCH
Jest ich w Polsce 50
tysięcy. Działają w 2,5
tysiącach kół Polskiego
Związku Łowieckiego.
Mają do dyspozycji te
reny leśne, których za
zdrości nam pół Europy.
Mają także własną
Spółdzielnię "Jedność
Łowiecką". W sklepach
Podległych Spółdzielni
mogą zaopatrzyć się w
potrzebny sprzęt i akce
soria myśliwskie. Kło
poty są natomiast z na
prawą i konserwacją
broni. Na sześć prowa
dzonych przez "Jedność
Łowiecką" rusznikarni
jedną trzeba było za
mknąć z braku persone
lu. W pozostałych pra
cuje w sumie niewiele
więcej niż dziesięć osób.
Istnieją także warsztaty
prywatne. yv ciągu o
statnich pięciu lat ich
liczba zwiększyła się 2
pięciu do sześciu ... na
całą Polskę. A jak wy
gląda sytuacja w stoli
cy? Na 6 tysięcy war
szawskich myśliwych
przypada jeden warsz
tat spółdzielczy z kilku
OSobowym personelem
oraz jeden rusznikarz
prywatny,
Najbardziej niepoko
jąco wygląda sprawa
przyszłości zawodu. Ani
jednegr, ucznia w war
sztatach "Jedności Ło
Wieckiej" i sporadyczne
przypadki szkolenia
młodzieży w pracow
�iach prywatnych. Co
Jest tego przyczyną?
Złożony i niezwykle od
POWiedzialny rodzaj
pracy przy ruskim wy
nagrodzeniu. Jeśli mło
dy człowiek po ukończe
niu zasadniczej szkoły
zawodowej pójdzie do
zakładu przemysłowego,
to przyuczony do wyko
nYwania określonej
CZynności ... )trzyma cał
kiem niezłą pensję. Ru
Sznikarstwo natomiast
wYmaga zdobycia do
�atkowYCh kwalifikacji.
rzy naprawie broni
�rzeba być jednocześnie
slusarzem, kowalem,
stolarzem, grawerem I
chemikiem. Trzeba po
znać różne rodzaje bro
ni myśliwskiej i to nie
tylko współczesnej, bo
wiem w użyciu są je
szcze egzemplarze na
wet sprzed kilkudziesię
ciu lat. Rusznikarz do
rabia brakujące CZęSCI
metalowe, dorabia lub
przerabia kolby, które
powinny być indywidu
alnie dopasowane do u
kładu ręki, oka i klatkr
piersiowej. Ceniona jest
umiejętność przygoto
wania dobrej oksydy do
czernienia luf. Przy tym
nie tylko wiedza zawo
dowa, ale przede wszys
tkim uczciwość i do
kładność bezwzględnie
obowiązują w ruszni
karstwie. Nieprawidło
wo naprawiona broń
może stać się przyczyną
tragicznego wypadku.
Przy tak surowych
wymaganiach ocena
pracy rusznikarza wy
glądała dotychczas na
stępująco: pracownicy
Spółdzielni otrzymywa
li pensję sięgającą 2000
zł, rusznikarze prywat
ni mieli prawo liczyć do
10 zł za godzinę usługi
W przypadku rusznika
rzy prywatnych sytuacja
się nie zmieniła. Nato
miast Spółdzielni "Jed
ność Łowiecka" udało
się od kwietnia ubiegłe-
go roku uregulować
sprawę wynagrodzeń
Obecnie pracuje się na
zasadach prowizjr, a
więc liczona jest wydaj- '
ność i sprawność zawo
dowa. Te same zasady
dotyczą młodzieży prak
tykującej po półrocznym
okresie przyuczenia.
Wobec braku nie tylko
uczniów, ale i specjali
stów, którzy podjęliby
się kształcenia, Spół
dzielnia wyszukuje
znawców broni spośród
wojskowych, Gotowa
jest nawet płacić pensję
uczniowi odbywającemu
praktykę w zakładzie
prywatnym, Wszystko
po to, aby zapewnić ru
sznikarstwu przyszłość.
'żlłusznt1carz, tak jak lekarz musi zaslU/7lwać na zaufanie,
k �ronią nie ma żartów" - mówi pan Tadeusz Dębtńsk.,
b:orll Od 14 lat prowadzi warsztat przll ul, Zurawiej, "Lu
S ę SWOjq pracę tym /lardzlej, że sam jestem mysltwllm,
b trzelam ca/klem nieżle i już kilka razy uda/o mi się zdo
j�dĆ pierwsze miejsce w mistrzostwach Warszawy oraz
no z pierwszych w mistrzostwach krajowych",
Fot, Lubomir WIlIIlik
'\
j
I '
\
II
'"
. J
�.
"
l'
p
•
•
..
Na placu Defilad jak w amfiteatrze można oplqdać wielkomiejski ruch
ZdJęcia: Henryk Jurko
Z wysokości tzw, Gnojnej Górll na Starym Mieście oftriera się rozleg/y widok na leżqclI u Jl!j
stóp park "Poclzamcze"
•
,-
t.
,
t
/stolica1972_nr_26_25.06_s_14.djvu
MAREK SADZEWICZ
W sprawie przebudowy placu
Trzech Krzyży już się zaczęło
coś robić, za mało się pisze. Bar
dzo mnie interesują losy tego pla
cu i nie tylko mnie interesują,
sądzę, że bez publicznej dyskusji
nie może się obejść.
Do placów w Wa."szawie nie
mamy szczęścia. Mówi się, że pla
ce zniszczyli nam hitlerowcy. Nie
prawda. Hitlerowcy zniszczyli
Warszawę. place możemy zapisać
na wlasny mchunek, Co się dzia
lo z placem Teatralnym? Byl to
plac znakomicie skomponowany,
mial swoje miejsce w poezji i
ikonografii w dodatku rewolu
cyjnej. lepszego ratusza też nikt
nie wymyśli. Co zastalo? Nie bę
dę rozdzieral szat nad tym. co się
nie da odrobić. powiem tylko, że
to byl skandal. A plac Zwycięs
twa, jego zachodnie zamknięcie.
którego środkowym akcentem byl
Grób Nieznanego Źołnierza, a zo
stal jak nn pustyni. Ogrod Saski
zeszedł do roli skweru przetiluźa
jącego pustkowie. A gdzie jest
plac Krasińskich. plac Dzierżyń
Skiego? Niech mi ktoś wskaże
plac w Warszawie jakoś skompo
nowany. Bo chyba nie plac Cen
tralny, którego jedynym walo
rem jest gigantyzm przestrzeni w
snmy1l1 centrum, rozrywa mia
sto i zaprzepaszcza efekt wyso
kościowy PKiN. lm bardziej się
zbliżyć. tym Palac staje się
mniejszy. Trochę ratuje obecnie
sytuację Sciana Wschodllia. ale
nie wszystko uratuje. Jeśli przy
pominam jeszcze raz pozycje
sknocone. to tylko z obawy, że
by na placu Trzech Krzyży nie
wyszlo coś jeszcze gorszego. Zglo-
W piątek po południu
Pokusy "Placu Trzech Krzyży"
szone dotychczas projekty na
szczęście upadły. Może się jednak
zdarzyć, że na nieszczęście po
wstanie projekt realizacyjny i je
go realizacja dopiero nas zasko
czy.
Chciałbym nade wszystko, że
byśmy !Się porozumieli, gdzie ie
ży plac Trzech Krzyży. Otóż, jest
on ogniwem Trasy Królewskiej.
Chnrakteryzuje jq ladna niska ar
chitektura, w znacznej części za
bytkowa, przetykana zielenią. Je
dynie Nowy Swiat jest bezdrzew
ny. Jest to trasa komunikacYjna
drugorzęd'M, widokowo pierw
szorzędna. W skali europejskiej
to jest coś. Kościól Sw. Aleksan
dra na placu Trzech Krzyży u
trzymany jest we wlaściwej
wielkości i stylu, nie rażą ladne
secesyjne kamienice po stronźe
pól nocnej ani narożnik. gdzie ka
wiarnia Galińskiego. Co zaś do
apteki, to osobny rozdział. Cha
rakterystyczny gmach Instytut"
Gl'uchoniemych i Ociemniałych
nawiązuje znakomicie do wspól
czesnej mu architektury nowo
świeckiej. Powojenna. monumen
talna PKPG uszanowała skalę
miejsca. Jedynie straszliwy odra
paniec na rogu Hojej z nie; 1.I'y
skCikuje. Należałoby go u' kOłku
otynkować, jeśli ma stać dalej.
To u>szystko ruzem nie sklada
się na obudowę placu. tę trzeba
zaprojektować. Obawiam się, że
powoionym do tego architektom
postaWiono zadanie niewykonal
ne. Z tej mianowicie przyczyny.
że IV programie znalazly się gma
chy PAP i CAF. Dlaczego aku
rat tu? Wielkie centrale informa-
cji powinny mieć odpowiednią
sytuację komunikacyjną. a jakaż
tu sytuacja? Nie zmieszczq się w
trzypiętrowym domku, trzeba dla
nich wysokościowców. Stąd wy
nika, że plac Trzech Krzyży bę
dzie przerywnikiem w spokOJ
nym "ytmie traktu królewskiego
i wystrzeli w niebo wySOkOŚClOW
cami. Kolosy, które by tu uroslu,
sprowadzq kościól Sw. Aleksan
dra do rozmiaru zabawkowego i
w ten sposób powstałby jedyny
na świecie plac z akcentem naj
niższym pośrodku.
Ponieważ narzekamy na brak
skwerów w Warszawie, istniejący
od dawna i porosły dość dużymi
drzewami skwer przy Konopnic
kiej ma być zlikwidowany. Drze
wa pójdą pod siekierę, albo się
je przesadzi. Dokąd? Może do
Lasu Kabackiego. bo gdzie in-
dziej w Warszawie dla drzew lIie
ma już miejsca. Nie przesadzaj
my z przesadzaniem.
Komu ID{! ustąpić skwer u wy
lotu dusznego korytarza ulicy
Wiejskiej, gd�ie ogród Frascati
od dawna pożarla zabudou:a? Ma
tu być kino. Są co prou-da dwa
kina niedaleko, COŻ. hędzie i trze
cie.
NiezdecydolCalle i ch u'iejne za
miary ożyu'ia śmiala mysI spilIJ
u'allia częsci Skarpy IL·i.�lal/ej. ::a
cZyIla ona niektórym przeszka
dzać. Wprawdzie mówi się. że tCl
nie Skarpa Wisły. tylko 'r::eczki
Żurau'ki (czy mc.'!ej Prażurawki.
bo Żurau'ka dawno nie istnieje).
niemlliej to jest częśc SkarPlł
Wiślanej.. Przy dzisiejszych środ
Icach techl/icznych możllU by ska
sować Skarpę lIa calej dl ugości i
Warszawę splaszczyć. Tylko co,
jeśli projekt po paru latach uleg
lIie zmianie? Na usypanie IIou'ej
Skarpy Wiślanej już IIje hędzie
sposobu.
MAJOWE WYCIECZKI DO KULTURY
Ileż to w tym maju naz
bierało się imprez: mię
dzynarodowych i krajo
wych, stałych i jednora
zowych, kameralnych i na
skalę wielką ... A więc np.
te związane z książką (do
roczne Dni Oświaty.
Książki Prasy z kierma
szami. z wystawami, aby
wymieniĆ choćby .. Publi
kacje o książce" - urzą
dzoną staraniem Bibliote
ki Narodowej i PAN-u w
PKiN i w tymże okaza
łym gmachU Międzynaro
dowe Tal'gi Książki) czy z
rocznicami: llO-łecia śmiec
ci PI'usa. 25-łecia zgonu
Osterwy, 25-lecia narodJ.:in
RSW .. Prasy" 110 lat
od powstania Muzeum
Narodowego.
w tym to Muzeum. 2wa
nym ongi Muzeum Sztuk
Pięknych. ujrzelismy w ma
jowe dni wystawę malar,,-twa
brytyjskiego. 51 obraiZów bę
dąeych wizytowką trzech ży
jąCYCh pokolen - od przed
wojennej awangardy z Fran
cisem Baconem. najwięk
szym, najgłosnieJszym dzls
brytyjskim mala,rzem na cze
le. Tllmże 2aprezentowano
barwne grafIki .. wielkiego
oza,rodzleja koloru" ct)(jem z
14
Witebska - Marca Chagalla.
udostępnione pr.zez szwedz_
kiego kolekcJoncra p. Ander
ssona. Wspl>lczesne znakomi
łaSci z zagranicy =akomi
tosciami. ale Muzeum Naro
dowe przygorowuje się do
zaprezentowania współczes
nych artystów rodzimych;
Irwają więc intensywne przy
gotowania do stalej wreszcie
ek .. pozycji Galerii Wspólczes
nej. Ponoc ma ,ma już być
gotowa we wrzesniu. br.
W maju z"błysnęlo nie tyl
ko Muzeum Narodowe. ale i
Tea.t·r Wielki. prezentując
nam także spekta'kle z im
portu. Jednym z Olch byl za
prezentowany w ramach tzw.
Łódzkich Spot·kań Baleto
wych Pań<;twowy Zespól
Koncer.towy ZSRR - Balet
Klasyczny. Nazwa przydluga.
ale zespól zna kom.ty ! Auten
tycznie mIody, żywiolowy.
smialo poszukujący nowych
form choreogra ricznych na
bazie sztuki klasycznej. War
szawiacy gorąco oklaskiwali
Swietnych artystów. z czego
cleszyl się ich kierownik. a·r
tystyczny. Jurij 2danow. mo
wląc. że spontaniczno5ć sto
łecznej publicznoScI ułatwiła
im . debiut zagraniczny; bO
ten zespół znalazł się po raz
pierwszy poza kl'8jem w swo
im młodym połtoraroc-znym
żywocie. Można tylko poza
Zdrościć; U nas balet - jak
słusznie stwierdził pierwszy
tancerz Teatru Wielkiego,
Stanisław Szymański - .. jest
ciągle kopciUSZkiem Opery.
pojęcie zespołu samodzielne
go jest prawie nieznane". Z
importu tym razem krajowe
go. bo z Poznania. oglądaliś
my w maju znakomitą Operę
Poznańską 7 Monius"kowskim
.,Strasznym Dworem" i inte
resująco zrc"lizowaną przez
reżysera Rnmana Kordzili
skiego .. Halkę". Bu. prllszę
państwa. ten rok zwie się
także Rokiem Mnniuszkuw
skim. dnia 4 cl.erwca bowiem
minęlo stulecie smierci kom
pozytora. Nie tylko jednak
Poznań. ale i War .. 7swa ucz
ciła go nalcży.cie. aby wspom
nieć tyłku o .. Karmaninlu'".
którym wy>tartowala War
szawska Opera Kameralna
(powstala z symbiozy Opery
Objazdnwej i Sceny Kame
ralnej - Stefana Sutkow"kie
go). Temu "pektaklowi poś
więcimy barwny fotoreporta.i:
w jednym suje wielką
rolę dolmie Wisły. i słusz
nie. ale i park centralny
posiadać będzie wielkie wa
lory dla stolicy. Sprobujmy
uszeregować ważniejsze z
nich.
Wielkie miasta. a zwlasz
c2a stolice, przyciągają co
dziennie liczne rzesze Inte
resantow (Warszawa - kil
kadziesiąt tysięcy). Wllrsza-
/stolica1972_nr_26_25.06_s_15.djvu
we odwreozr w Lym roku ok.
300 tys. cudzoziemców. Te
dwie grupy ludzi związanych
zwykle dość silnie z cen
�ru.m miasta chętnie po
swrecą krótkie wolne chwile
na odpoczynek w parku cen
tralnie położonym. A właś
nie park centralny jest do
skonale powiązany z cen
t�u� i całym miastem przez
cI�gl Okopowa-Żwirki. al.
Niepodległości i Marszał
kowska. Takiego położenia
nie. posiadają leżące z boku
Łazienki. zresztą już często
bardzo zatłoczone (od 2
wieków park królewski ciąg
le je�zcze jest największy w
�arszawie!). Ten typ wiel
kiego parku posiada Berlin
(Tiergal'ten). Londyn. (Hyde
Park). Nowy Jork (Central
Park) i Inne.
Od Żoliborza po Wierzbno
Zb.udowano olbrzymi obszar
ml!!szkaniowy (ok. 8 km dłu
goscl i 2.5-5 km szerokości).
zamieszkał�' przez przeszło
40? tys. ludzi prawie pozba
WlOnych parków (największy
to OkrOjony Ogród Saski I
Krasińskich z XVIII w.!).
WI�lką rolę odegrać tutaj
mOZe właśnie wielki park
centralnie położony. śwtet
ni!! połączony z terenami
mieszkaniowymi.
�dybyśmy przyjęli. mimo
złozonośei funkcji tego parku.
tylko 5 m' na osobę. otrzy
mamy 2UO ha powierzchni.
Park okrojono tak że zos
tało z owych 200 'ha tylko
ok. 60. A przecież w parku
tym powinny być także
urządzenia przeznaczone
specjalnie dla młodzieży
tYch wiełkich obszarów
miesZkaniowych.
Za wielkością parku cen
tralnego przemawiają nie
tY!ko potrzeby społeczne.
Niesłychanie ważną rolę od
grYwają chłodne. Zielone te
�eny tego parku w stosun-
u do o wiele za dużych
Powierzchni zabudowanych w
SąSiedztwie. Niestety. za ma
łe. są. proporcje parku do
Wielkiej pustyni ka miennej ;
t!,udno będzie o dostatecznie
sIln,; prądy pionowe. które
wYciągają I rozcieńczają ga
�y I dymy z terenów zabu
t OWa�ych wpuszczając na
c� m.iejsce Świeże, mniej su-
k e POwietrze z terenów par
oWYch.
p�róć,!,y do OpinII KW
pa PR l .przytoczmy jeszcze
łe rę. mysli: "Główny wysi
do� Inwestycyjny rad naro
tac YCh, '!N najbliższych ła
na h Winien być skierowany
ośroct%,-!dowę dzielnicowych
N .ow wypoczynku".
dzeal�.zy też mieć na uwa
maso ze stolica jest terenem
kań �Ych wycieczek miesz
tYklcOW kraj u. a także turys-
zagranicznej"
P WYrażam przeko�anie że
;ezYdium Rady Narod�wej
obrost: Warszawy stanie w
nYChnle sn�ie już okrojo
urb .�e�enow zielonych. że
inte�nlScI potrafią obronić
z Intsy SPołeczne. zgodnie
SZ3"':knlcjami Komitetu War-
ego.
• Pan A L
Ważnie .' . Warszawa. Unie-
Tech nte przez Komisję
Clej niczną gonitwy trze-
ara6s:'la czteroletnich koni
tę 3 Ich II grupy w sobo
przek czerwca. z powodu
cZaBu roczenia tzw. limitu
Nie j bYlo ziem koniecznym.
unlewesteśmy zwolennikami
stWa ażnlanla gonitw, bo
den�za to SZkodliwe prece
bYło . W tym wypadku nie
łUba nadużycia - pani Ka
WOlno:Prowadzlla na Gejs�y
nie k' a żaden z dżokejow
nla Wapil Blę do wzmocnle
ZOstaltlempa, ·za co słusznie
UkaranI.
u1:::� J. Paw. PrzeprowadzI
zasłUż rozmowy z dwoma
lane DnY?,,1 trenerami Ste
leSla� Mlchalczyklem I Bo
rOzmo em Matczakiem. W
został WaCh tych poruszone
y problemy, którymi
Pan SIę interesuJe. TyL/iD
C/Ironiczny brak mie;sc{l
uniemożliwit nam terminowe
zrelacjonowanie tych cieka
wych spotkań (patrz nr 251
P. A.B. WARSZAWA. W
okresie powojennym gonItwę
o NagrOdę Rulera wygralo
kilka znakomitych koni -
RucJ. - w 1948 r. (czas 1,42.5).
Peary - w 1957 r. 0.38). tsso«
w 1958 r. (1,45). SolaU -
w 1961 r. (1,38), Demona -
w 1964 r. (1,40). Haracz -
w 1965 r. (1,42). Czasy uzn
leżnIone są oczywiście od
stanu toru i układu gonitwy.
Najszybszym koniem był
chyba Haracz (caruso-Hek
la). który pokonał w tym
wyścigu Epikura.
P.K Zol. Nie chcemy pole
mIzować z urzędowym ko
mentarzem. ale istotnie
trudno 'Powstrzymać się od
tej krytycznej uwagi. W
programie tak skomentowa
no porażkę Fromborka w
Nagrodzie StrzefJomla: "Go
nitwę rozpoczqt leader Gard.
lecz tempem umiarkowanym.
widocznie z celem. aby
Frombork debiutując od
razu Blę nIe wyBllał" (!). TO
są żarty.
P. PR. WROCŁAW. Po po
rażce Fromborka w Nagro
dzie Strzegomia nikt nie
musIał sypać sobie popiołU
na głowę. chociaż nie uczy
nila ona dobrego wrażenia.
W swoim czasie lansowalls
my uparcie Kudyksa, o czym
dosiadający go dż. Jedna
szewski mówił jako o nie:
szkodliWym dziwactwie. Ka
dyks wygrał jednak wiedeń
ski St. Leger, gdzie pokona�
naJ1epszego konia hodowU
austriackiej po wojnie -
Brabanta. Przekonywaliśmy
natomiast dyrektora KuroW
sklego, aby nie łączy/ żad
nych nadziei na sukcesy
międzynarodowe z Idrysem.
popIeraliśmy inicjatyWę za
granicznych startów Boste
iii. wtedy kiedy niektórzY
mędrcy uważali tę klacz za
konia .• kompromltującego".
Wynika/oby z tych przykl
/stolica1972_nr_26_25.06_s_16.djvu
.... =,
•
I ł
Publikujemy kolejny frag
ment wspomnień b. adiutanta
prezydentów Rzeczypospoli
teJ - Wojciechowskiego I
Mościckiego - dotyczqcy nie
których kuLIs· Z :tycia repre
zentacji państwowej w latach
międzywoJennych. (Red.'
Składową, lecz bynaj
mniej nie mało ważną
częścią działalności ludzi
zajmujących w Polsce
lat międzywojennych naj
wyższy urząd państwowy
- były związane z tym u
rzędem obowiązki repre
zentacyjne. Należały do
nich, zgodnie z ówczesny
mi zwyczajami towarzy
skimi i dyplomatycznymi,
polowania w Spale i galo
we przyjęcia na Zamku.
Ignacy Mościcki w roli
prezydenta ("rola" to ·wy
raz w tym wypadku jak
najbardziej trafny) czuł
się świetnie, a na wielkich
reprezentacyjnych przyję
ciach - wprost znakomi
cie.
Zewnętrznie swe stano
wisko głowy państwa re
prezentował efektowniej
niż Wojciechowski. Wiele
się na to złożyło przyczyn.
Biografie obu prezyden
tów pod tym względem
są bardzo interesujące.
Jest to zresztą sprawa
historyków. Obserwując
wydarzenia ze stanowiska
adiutanta przybocznego, a
następnie oficera kom-
panii zamkowej, dorzucić
muszę, że okres urzędo
wania Stanisława Wojcie
chowskiego był wyjątko
wo ciężki politycznie i go
spodarczo, i pełen trosk.
Ten stan rzeczy spychał w
świadomości Wojciechow
skiego sprawy reprezenta
cyjne na plan dalszy.
Ignacy Mościcki przy
szedł do władzy w sytu
acji niejako ustabilizowa
nej. Obowiązkom repre
zentacji mógł się oddać
całkowicie i beztrosko -
tym bardziej, że kierowa
nie całością spraw polity
ki wewnętrznej i zagra
nicznej państwa wziął na
siebie marszałek Piłsud
ski.
Mościcki równie chętnie
jak i Wojciechowski prze
bywał w Spale, ale za je
go czasów Spała inny
przybrała charakter. Pod
czas prezydentury Wojcie
chowskiego Spała z
wyjątkiem okresów wiel
kich polowań - była spo
kojnym miejscem wypo
czynku. Po roku 1926 sta
ła się miejscem reprezen
tacyjnym. Mościcki lubił
życie towarzyskie i do je
go upodobań przystoso
wywano i Spałę. Pałac i
przyległe doń zabudowa
nia kilkakrotnie odświe
żano i odnawiano. Moś
cicki czuł się w swoim ży
wiole, kiedy i pałac, i dwa
pięknie urządzone domy,
przylegające do jego re
zydencji, były zapełnione
gośćmi.
Do Spały na zaprosze
nie prezydenta zjeżdżali
członkowie rządu, dyplo
maci - niejednokrotnie z
rodzinaml. A gdy spadły
śniegi i rozpoczął się se
zon polowań, było hucz
nie i wystawnie.
Na stanowiska łowiec
kie wyjeżdżano kuligiem.
Po polowaniu podawano
w leśniczówce tradycyjny
bigos ze starką. Wieczo
rem zaś w salonach pała
cu spalskiego urządzano
wystawne przyjęcia. Pa
nowie przybywali we fra
kach, mundurach galo
wych, panie w balowych
-
I I
I
CHLOPIEC Z POWSINA
pod Warszawą - pocztów
ka wydana przed I wojną
-wtatowa nakladem Stanl
stawa Winiarskiego w
Warszawie. PQwsln. wieś
leżąca na skraju Lasu Ka
backiego w 1951 roku 20-
stata włączona do granic
wle.lkleJ warszawv l jest
obecnie CZęŚCIą Mokotowa,
znaną mieszkańcom stolicy
przede wszystkim z urzą-
dzonego tam Ośrodka
Wczasów SWlątecZnycll.
Wiele napisano o folklorze
warszawskim. lecz niewie
le wiemy o tradycJach
dawnych okolic podstołe
cznych, liczymy zatem na
Informacje od czytelników.
(FG)
sukniach. Posiłek wieczor
ny według francuskiego
zwyczaju nazywano obia
dem, nie kolacją,
Potrawy, niejednokrot
nie bardzo wyszukane,
podawała służba \V liberii,
umiejętnie żonglując przy
zmianie talerzy.
Niejeden z gości z nie
pokojem patrzył na wiel
ką rozmaitość zastawy
porcelanowej, kryształo
wej, pozłacanej i srebrnej,
nie wiedząc, co do czego
służy i jak się tym posił
kować. Dyskretnie obser
wował, jak się zachowa
sąsiad. Zdarzało się, że i
obserwowany sąsiad był
także bezradny. Wtedy o
bydwaj mieli chociaż tę
pociechę, że nie czuli się
odosobnieni. We dwójkę
było rażniej ...
Po skończonym obiedzie
służba stawała za krze
słem każdego z biesiadni
ków i gdy tylko dygnitarz
się uniósł z siedzenia,
zręcznym ruchem odsu
wała krzesełko. Zdarzyło
się, że dygnitarz dopiero
się poprawiał, krzesetfio
odsunięto zbyt szybko i
dygnitarz swoim derierem
zaszczycił podłogę. Oczy
wiście wydarzenia takiego
starano się nie widzieć,
ale zbyt gorliwego służą
cego przenoszono na inne,
mniej "odpowiedzialne"
stanowisko.
Z wielkim nakładem sil
i środków organizowano w
Spale dożynki. Była to
pierwsza na tak szeroką
skalę pomyślana impreza
Miały one stanowić do
wód lojalności wsi wobec
nowego porządku rzeczy i
samą wieś mocniej zw ią
zać z reżimem.
Przyznać trzeba, że do
żynki . wypadły okazale.
Reżyserzy stanęli na wy
sokości zadania. Strona
dekoracyjna, piosenki, ka
pele ludowe, wieniec do
żynkowy - wszystko to
było "zapięte na ostatni
guzik". Manifestacja była
wspaniała, prezydent jako
oficjalny gospodarz doży
nek promieniał, bo mó
wiono, że "wieś zerwała z
partyjnictwem" i opowie
działa się za rządem.
Kilka lat zaledwie upły
nęło od tej pierwszej ma
nlfestacji, kiedy właśnie
ze wsi wystrzelił płomień
protestu przeciwko reżi
mowi.
Wielkie przyjęcia na
Zamku były liczniejsze i
bardziej atrakcyjne niż
przyjęcia w Spale. Oprócz
członków rządu, Sejmu i
Senatu, dyplomacji, gene
ralicji, na przyjęciach
tych zjawiał się cały nie
mal wybitny świat nauko
wy i artystyczny. Kto tyl
ko mógł, starał się o za
proszenie na Zamek. Za
proszenia takie, to prze
cież swojego rodzaju to
warzyski bilet Wizytowy,
a nawet awans towarzy
ski w przenośnym i do
słownym znaczeniu. Wtrą
cenie w czasie rozmowy,
ot tak od niechcenia,
słów "byłem wczoraj na
przyjęciu na Zamku" ro
biło dobrą markę wśród
najbliższych przyjaciół i
zwłaszcza w środowisku
urzędniczym. Efekt był
tym większy, gdy bezpo
średni szef takiego "szczę
śliwca" na zamkowe przy
jęcie zaproszony nie zo
stal.
Całość przyjęcia przed
stawiała się dekoracyjnie.
Barwne uniformy dyplo
rnacjr, galowe mundury
WOjskOWYCh, najnowszego
kroju fraki, panów "przy
orderach" w bogatej op
rawie świateł powtarza
nych w wielkich lustrach
ściennych - dawały nie
zwykły obraz. Atrakcyj
ność obrazu podnosiły
wspaniałe toalety balowe
pań, zamawiane specjal
nie na takie uroczystości.
Każda z pań chciała się
wyróżnić, błyszczeć, ol
śnić. Nie ... pańów, bo pa
nowie - jak to zazwyczaj
z męskim rodem bywa
- zwracają uwagę raczej
na całość wyglądu. Za to
panie rozkoszowały się
szczegółami toalet.
Wielki tłum ludzi był
w nieustannym ruchu,
falował. Tworzyły się
WANDA BACEWICZ
RORON
OWijasz się w nieobecnoŚĆ
snujesz wokół siebie
przędziwo
czy zdołasz się wyplqtać
czy te:t za cenę
przetrwania
w spOkoju
unicestWisz baTwnego
motyla
zanim wyfrunie na
mgnienie
szczęśliwości
sqdzisz że więcej warta
clemnla poczwarki
nl:t śmierć w pelnym
blasku?
ale bywajq mgnienia
nieśmleTtelne
wiem większość zaproszo
nych gości mogła sobie
bez zbytniego wysiłku i
potrzeby przepychania się
łokciami pozwolić na ta
kie zakąski i napoje, ja
kie zazwyczaj na tego 1'0-
N.0wy gabinet wojskowy prezydenta MOŚCickiego w 1926 r.
sledzą od lewej: mjr FYda, kapelan prezydenta ks. kanonik
Dojane�, płk S. Zahorskl, mjr Meyer. kpt. Gaspari-Chrasz
czewskl, mjr Klopotowskl. Stoi ósmy z lewej por. H. Comte
grupy i grupki, które
wolno, miarowo przesu
wały się w kierunku cen
tralnych postaci przyję
cia - prezydenta Moś
cickiego i marszałka Pił
sudskiego, jeżeli ten na
przyjęcie przybył. Poka
zać się, ukłonić, a jeżeli
można uścisnąć dłoń pre
zydenta - o to się każdy
staral. Panował nastrój
podniecenia, ale utrzyma
ny w ryzach stateczności
i powagi.
Jednak tylko do pew
nego momentu. Z chwilą,
gdy otworzono drzwi do
sali jadalnej i ukazał się
widok stołów uginających
się pod jadłem i napoja
mi, dostojne panie i do
stojni panowie od razu
tracili panowanie nad so
bą. Jak gdyby całe tygod
nie nie jedli, zapomina
jąc gdzie są i kim są,
rzucali się do stołów nie
raz torując sobie łokciami
drogę do talerzy.
Smieszyl mnie i jedno
cześnie smucił ten brak
wewnętrznej dyscypliny.
Bo tylko temu mogę to
przypisać, olbrzymia bo-
dzaju ogólnych przyję
ciach podawano na Zam
ku.
Kiedy po kilku latach
zostałem, już jako gość,
zaproszony na przyjęcie
na Zamek, to z chwilą,
kiedy otworzyły się
drzwi, byłem jednym li;
pierwszych przy stole.
Złapałem się na tym
zawstydzony.; W każdym
razie obserwacje z cza
sów adiutanckich pomog
ły mi znaleźć się od razu
na najbardziej "odpo
wiednim" miejscu.
My, adiutanci, podczas
takich przyjęć nie jed
liśmy i nie piliśmy pra
wie nic, z tytułu naszych
funkcji musieliśmy się
zajmować gośćmi, zwłasz
cza tymi, którzy nie wy
kazywali chęci ani ochoty
do szturmu na stoły z
przekąskami i trunkami.
Dopiero po skończonym
przyjęciu zasiadaliśmy do
posiłku i dzieliliśmy się
wrażeniami i spostrzeże
niamI.