/page0001.djvu
a J
f\LEKSf\NDER KROŃSKI
STRAŻ OBYWATELSKA
mo st. Warszawy 1915 roku
WARSZAWA - 1934.
NAKŁADEM ZWIĄZKU B. CZŁONKóW STRAżY
OBYWATELSKIEJ M. ST. WARSZAWY 1915 R.
/page0003.djvu
11\.1
f\LEKSf\NDER KROŃSKI
STRAŻ OBYWATELSKA
m. st. Warszawy 1915 roku
WARSZAWA - 1934.
NAKŁADEM ZWIĄZKU B. CZŁONKóW STRAżY
OBYWATELSKIEJ M. ST. WARSZAWY 1915 R.
/page0004.djvu
D
Druk. Gaz. Adm. i P. P .• Warszawa. Trębacka 11.
/page0005.djvu
•
STf\NISŁf\W POPOWSKI
Komendant S. O.
/page0007.djvu
W lipcu r. 1914, kiedy w związku z za
mordowaniem następcy tronu austrj ackiego i za
targiem serbsko - austrjackim wynikła możli
wość wojny europejskiej, Leon Supiński, obec
ny pierwszy prezes Sądu Najwyższego, i Stani
sław Patek, obecny ambasador nasz w Waszyng
tonie, przewidując działania wojenne na terenie
b. Kongresówki i, co za tern idzie, opuszczenie
Warsz awy przez Rosjan, przedsięwzięli wykona
nie planu w owe czasy trudnego i nader niebez
piecznego - stworzenie Straży Obywatelskiej,
któraby na wypadek opuszczenia Warszawy
przez Rosjan stała się polską władzą wykonaw
czą, mogącą zapewnić stolicy spokój i bezpie
czeństwo.
Dwie były organizacje, przy których pomo
cy plan powyższy mógł być urzeczywistniony:
Koło Prawników Polskich, którego prezesem był
Leon Supiński, i związek towarzystw gimnastycz
nych ze ś. p. adwokatem Stanisławem Po pow-
5
/page0008.djvu
skim na czele. Pierwsze zebranie przedstawicieli
tych organizacyj przy udziale Supińskiego, ś. p.
Popowskiego, adwokata Stanisława Osieckiego,
Klemensa Starzyńskiego, Emila Rauera, Zy
gmunta Chmielewskiego, Karola N oskiewicza,
Kazimierza Pawłowicza, Piotra Hozera i Igna
cego Radziszewskiego odbyło się w mieszkaniu
Stanisława Patka. N a z ebr arriu tem postanowio
no przystąpić do organizacji Straży, oczywiście
w sposób konspiracyjny, przyczem mieszkanie
Patka miało się stać kwaterą główną konspira
cyjnej organizacji. Kiedy woj s ka niemieckie
w październiku r. 1914 zbliżyły się pod Warsza
wę, organizatorowie Straży zaczęli występować
nieco jawniej. Władze rosyjskie z ówczesnym
oberpolicmajstrem Mej e rem na czele udawały,
że to ich nic nie obchodzi. Kiedy jednak w koń
cu października 1914 r. nieprzyjacielskie woj
ska oddaliły się od Warszawy, żandarmerja ro
syj ska zaczęła prześladować organizatorów Stra
ży, dokonywaj �c rewizyj i aresztowań. Organi
zatorzy przenieśli wtedy swą, działalność głębiej
pod ziemię.
6
/page0009.djvu
1.
Komitet Obywatelski m. st. Warszawy, któ
ry zorganizował się pod przewodnictwem ks.
Zdz isła w a Lubomirskiego (początkowo do dnia 5
LEON SUPIŃSKI
Zastępca Komendanta S. O.
sierpnia 1915 r. prezesem był ks. Seweryn Świa
topełk-Czetwertyński), przewiduj �c rychłe opusz
czenie Warszawy przez wojska rosyjskie, w dniu
7
/page0010.djvu
261ipca 1915 .r. przystąpił do kompletowania Stra
ży Obywatelskiej. Była to wszak pierwsza od cza
sów niewoli niezależna polska władza wykona w
cza. To też zapał do kompletowania jej szeregów
był niezmierny. Około 10.000 ludzi zapisało się do
Straży. Narazie o jakiemś skrupulatnem przebie
raniu kandydatów nie mogło być mowy. Opusz
czenia stolicy przez policję rosyjską spodziewano
się lada moment. Pośpiech zbyt był wielki, aby
można się było nad przyjęciem kandydata do Stra
ży długo zastanawiać. To też przynajmniej poło
wa tych, którzy stanęli w szeregach Straży, już
po kilku tygodniach j e opuściła. Licz ba członków
Straży już po miesiącu zmalała do 3500 członków.
Ciężka, niebezpieczna i odpowiedzialna praca
w związku z d aia.ła.Ino ścię korn isj i, rewidującej
kwalifikacje członków Straży, coraz to zmniejsza
ła zastępy Straży. Z tych, co pierwotnie zapisali
się w jej szeregi, wytrwało na swoich stanowi
skach do końca nie więcej, jak 2500 ludzi. Ich to
właśnie, którzy bezinteresownie (szeregowcy
S�raży tylko w razie zupełnego ubóstwa otrzy
mywali pieniężne zapomogi) poświęcali pracę
i narażali swoje zdrowie, niekiedy i życie, mam
na myśli, pisząc niniej szy szkic monograficzny
i im pracę swą poświęcam.
W dniu l sierpnia 1915 r. prezes rosyjskiej
8
/page0011.djvu
rady ministrów ogłosił deklarację o praysz łyrn
autonomicznym ustroju Królestwa Polskiego.
Oczywiście, że deklarację tę czytano ze wzrusze
niem ramion, gdyż ewakuacja Rosjan z Warsza-
I
.../
KLEMENS STRRZ YŃSKI
Zastępca Komendanta
i Naczelnik Rezerwy.
wy odbywała się w tempie coraz szybszem. Ko
mendant Straży Obywatelskiej, adwokat Stani
sław Popo wski, już w dniu 2 sierpnia o bj ę.ł urzę
dowanie w ratuszu, aczkolwiek policja rosyjska
jeszcze War sxawy nie opuszczała. W dniu 4 sierp-
9
/page0012.djvu
nia cberpolicmajster jenerał :Mejer zaprosił do
siebie komendanta Straży Obywatelskiej i oświad
czył m u, że policj a w nocy opuści Warszawę, wo
bec czego Straż powinna objąć jej posterunki.
Mobilizacja Straży dokonała się w ci::!-gu kilku
godzin. Kiedy nad ranem 5-go sierpnia Rosj anie
wysadzili mosty Kierbedzia i Poniatowskiego, po
sterunki Straży z biało-amarantowemi opaskami
pełniły sw ą służbę na ulicach miasta. Wszystkie
da wne cyrkuły, więzienia i gmachy rządowe by
ły już objęte przez Straż Obywatelską. Tegoż
dnia na ulicach W�rszawy pojawiły się odezwy
Komitetu Obywatelskiego, głoszące, że Komitet
powołał Straż Obywatelską, której ludność powin
na pomagać przez szybkie i chętne zastosowanie
się do jej wym'agań: "Straż Obywatelska z dniem
dzisiejszym, obejmuje pieczę nad porządkiem,
spokojem i beapiecaeństwern w naszej stolicy. Ko
mitet wzywa obywateli, aby złożyli bezzwłocznie
w ratuszu wszelką posiadaną broń palną, oddali,
w miarę możności, do rozporządzenia Straży ko
nie i rowery, i przez spokojne zachowanie się,
niewytwarzanie zbiegowisk i ścisłe stosowanie się
do wskazówek Straży, przyczynili się do u�rzy
mania porządku".
W kilka kwadn-ansów po wysadzeniu mo
stów ze strony zachodniej weszły wojska nie-
10
/page0013.djvu
m leckie do Warszawy, i w dniu 6 sierpnia były
rozlepione odezwy w języku polskim i niemiec
kim, podpisane przez jenerała komenderującego
barona von Scheffer BoyadelIa. Odezwy te
ST ANISLF\ W PATEK
Członek Wydziału Prawno S. o.
brzmiały: "Z dniem dziesiejszym obejmuję wła
dzę w mieście Warszawie. '\V porozumieniu z ko
mitetem Obywatelskim m. Warszawy mianuję
prezesa Komitetu Zdzisława ks. Lubomirskiego
prezydentem miasta. Do współdziałania z prezy
dentem ustanawiam istniejący dotychczas Komi-
11
/page0014.djvu
;. i - � " ! - - l - ,- , - I • - i •
... fl.I'-.: ....... :lLf.'j,�.2j ... f,·�r' .• __ ,��;.... /., J �,.-;-,.�-
tet Obywatelski. Zastępcą-prezydenta mianuję p.
Piotra Drzewieckiego. Jako władzę wykonawczą
prezydenta ustanawiam Straż Obywatelską, która
jako oznakę będzie nosiła opaski czerwono-białe
na lewem ramieniu. Ludność cywilna obo w iąz a
na jest do posłuszeństwa wobec wszelkich za
rządzeń Straży. Opór rozporządzeniom Straży
li waż any będzie jako opór władzy i cdpo wied
nio karany. Zabrania się narazie wszelkich ze-o
bra ń, zarówno w lokalach zamkniętych, jako
też pod gołem niebem. Podobnież zakazane są.
wszelkie pochody, oprócz procesji i pogrzebów ...
No sz en ie broni jest wzbronione z wyłączeniem
Straży Obywatelskiej, o której uz hroj e niu od
dzielne wydałem rozkazy ... Wychodzenie na mia
sto po godz. 9 m. 54 wieczorem jest zakazane.
Później szy ruch uliczny odbywać się może tyl
ko za szczególnem pozwoleniem. Pozwolenia te
wydawane będą narazie przedstawicielom du
chowieństwa, lekarzom i osobom niosącym po
moc lekarską oraz członkom i współpracowni
kom Komitetu Obywatelskiego i Straży Obywa
telskiej" ...
Jak widzimy z przytoczonej odezwy, stosu
nek okupantów niemieckich do Straży Obywatel
skiej był pocaatkow o przychylny. Niemcy czuli
się zbyt słabi w okupowanym kraju, żeby lud-
12
/page0015.djvu
ność podrażniać. Nie mieli z;resztą ani dosta
tecznej ilości policji, ani też swoich urzędników:
żeby móc sprawnie zarządzać krajem. Jednak
że w miarę, jak urzędnicy niemieccy zaczęli na
pływać, a zespół policji niemieckiej się zwięk
szać, stosunek Niemców do Straży stawał się co
raz więcej nieufny i przykry. Zaczęło się od
broni palnej. Pozostawiwszy narazie tę broll
członkom Straży, Niemcy już po upływie mie
siąca zaczęli broń tę odbierać. Jest dla każde
go oczywistem, że posterunki Straży w dzielni
cach krańcowych, zatrudnionych przeważnie
przez ludność niespokojną, rekrutującą się
z mętów społecznych, że posterunki takie, za
opatrzone tylko w kije, a więc niemal bezbron
ne, były zupełnie bezsilne wobec uzbrojonych
w rewolwery rzezimieszków. To też, kiedy
w pierwszych dniach wkroczenia Niemców nie
było zupełnie słychać o jakichkolwiek rabunka�h
lub napadach, wypadki takie stawały się coraz
częstsze. Napadano i zabijano stojących na po
sterunkach członków Straży, że w'lpomnę chociaż
by śmierć na posterunku Bernarda "Viernego.
Pogrzeb jego, w którym wzięła udział nie
mal cała Straż Obywatelska, o ile nie była za
jęta służbą, przy ogromnym udziale ludności
stał się niejako demonstracją. Cmentarz żydow-
13
/page0016.djvu
ski, gdzie spoczęły zwłoki zabitego, zaludnił się,
jak nigdy, uczestnikami pogrzebu. Komendant
Straży Obywatelskiej Stanisław Po powski, a po
nim bezpośredni zwierzchnicy zmarłego wygło
sili mowy, w których niejeden pocisk był skie
rowany przeciwko Niemcom.
Po tym wypadku, w związku z coraz
wzrastaj ącq. ilością rabunków i napadów, Niemcy
uczuli się zniewoleni pójść na drobne zresztą
ustępstwa. Wydzielili niewielką ilość lichej bro
ni na każdy komisarjat, tak, aby jako tako
uzbroić posterunki, a niezależnie od tego w dziel
nicach bardziej niebezpiecznych dodawali do każ
dego posterunku Straży po dwóch niem ieckich
żołnierzy.
Niezależnie od walki o broń, Komenda
Straży Obywatelskiej musiała staczać z okupan
tami zacięte boje o zachowanie swojej niezależ
ności od Niemców. Komenda słusznie uważała,
że jedynym jej zwierzchnikiem był Komitet Oby
watelski. Okupanci zaś dążyli do całkowiteg-o
podporządkowania Straży prezydentowi niemiec
kiej policji Glasenappowi. Doprowadzało to,
oczywiście, do nieustannych sporów i tarć, Ko
menda Straży bowiem walczyła zawzięcie o każ
dą piędź ustępstw, które dla ratowania egzy
stencji Straży zmuszona była czynić. Jednakże
14
/page0017.djvu
te ustępstwa podniecały tylko okupantów. Nie
mogąc opanować całkowicie Straży, której Ko
menda broniła niezłomnie z a sady swojej zależ-
EMIL RflUER
Zastępca Komendanta
i Naczelnik Intendentury.
ności jedynie od Komitetu Obywatelskiego, Niem
cy przystąpili do likwidowania Straży.
Zaczęło się od najważniejszych agend Stra
ży, od wydziału wywiadowczo-kryminalnego
Straży Obyczajowej.
Zorganizowanie wydziału wywiadowczo-
15
/page0018.djvu
kryminalnego należało do naj trudniej szych. Wy
dział ten był właściwie urzędem śledczym i prze
jął też akta i urządzenia b. rosyjskiego urzędu
śledczego. Tradycje zaś tego ostatniego były
tak olqro pne, że niepodobna było liczyć na to,
aby odraza społeczeństwa do tego urzędu nie do
tknęła w tym samym stopniu i wydziału wywia
dowczo-kryminalnego. To też nie było rzeczą
łatwą znaleźć kogoś odpowiedniego, któryby
chciał stanąć na czele tego wydziału i dobrać
so bie współpracowników, posiadaj ących dosta
teczną odwagę cywilną, aby nie zrazić się nie
chęcią społeczeństwa. Poza tern. sam rodzaj
pracy w wydziale wywiadowczo-kryminalnym
był niezmiernie przykry i niebezpieczny. Nie
mając żadnego przygotowania teoretycznego,
a tern bardziej praktycznego, członkowie wydzia
łu wywiadowczo-kryminalnego mieli podjąć wal
kę o bezpieczeństwo miasta z naj groźniej szemi
mętami stolicy. W tych warunkach nie było rze
czą dziwną, że wydział ten, na którego czele
zgodził się nareszcie stanąć inż. Seroka, nie do
rósł na początku istnienia do swego zadania. Już
w pierwszym tygodniu działalności Straży, a więc
w okresie największego spokoju w mieście, wy
dział wywiadowczo-kryminalny wywołał szereg
reklamacyj i skarg. W braku prawdziwych zło-
16
/page0019.djvu
czyńców i rzezimieszków, którzy przy weJ SClU
Niemców do stolicy pochowali się i nie dawali
znaku życia o sobie, wydział wywiadowczo-kry
minalnyaresztował spokojnych ludzi pracy, na
wet na podstawie niesprawdzonych plotek. Re
klamacje i skargi miały ten skutek, że komen
dant Straży zawiesił wydział w urzędowaniu.
N aczelnik wystąpił wtedy ze Straży, a wyżsi funk
cj onarj usze przeszli do innych wydziałów. Nie
mniej jednak zasługa inż. Seroki, który ustąpił
naleganiom i zdecydował się objąć stanowisko
naczelnika wydziału kryminalnego, kiedy ogólnie
od tego się odżegnywano - była ogromna. On
pierwszy przełamał lody, on przeciwstawił się
uprzedzeniom i podjął się misji trudnej i niebez
piecznej . Błędy, jakie 1'0 bił wydział, robiła na
początku swego istnienia cała Straż Obywatel
ska, posiadała bowiem zapał i najlepszą wolę,
nie miała jednak w swoich szeregach ludzi fa
chowych, służba zaś policyjna przedewszystkiem
wymaga wiedzy i uzdolnień praktycznych. N a
stępca inż. Seroki adw , Pepłowski już znacznie
lepiej dawał sobie radę z zadaniami wydziału
kryminalnego. A kiedy po kr ćtkiem urzędo
waniu adw. Pepłowskiego, kierownictwo wydzia
łu przeszło w ręce później szego senatora, sędzie
go Sądu Najwyższego i prezydenta m. st. War-
17
/page0020.djvu
szawy adw. Stanisława Nowodworskiego, - nie
można było nic wydziałowi zarzucić. Ilość prze
stępstw, która stała się zatrważaj ąca, j ak tyl
ko ludność oswoiła się z okupantami, zaczęła
się kurczyć i rzadko się też zdarzało, aby spraw
cy przestępstwa nie zostali wykryci. Tu i ów
dzie przebąkiwano, że funkcjonarjusze wydzia
łu korzystają niekiedy z przemocy fizycznej,
a nawet, że uciekaj ą się do bicia przy śledztwie.
Akty tego rodzaju były naj surowiej potępiane
w rozkazach dziennych komendantury. Jeżeli je
dnak zdarzały się w tym względzie nadużycia,
to wynikały one z tych nadzwyczajnych warun
ków, jakie wytworzyła wojna z jej sbrasznerni
następstwami: ogólnem podnieceniem, koniecz
nością działania szybkiego, niekiedy nawet do
raźnego. Wydział wywiadowczo-kryminalny nie
dał więc okupantom najmniejszego powodu do
wkraczania. Jeżeli mimo to okupanci rozwiązali
ten wydział i utwor avli własną policję kryminal
ną, przyjmując jednakże do niej agentów z roz
wiązanego wydziału Straży, zrobili to dlate
go, że chcieli sami kierować temi naj ważniej
szemi funkcjami policyjnemi. Poza tern, zamie
rzając zlikwidować Straż, zaczęli jej likwidację
od wydziału kryminalnego. Jednocześnie z tę
likwidacją Niemcy zabrali się do wydziału oby-
/page0021.djvu
czajności. Żywot tego wydziału, kierowanego
bardzo zręcznie przez Ludwika Braumana, był
jeszcze krótszy, niż wydziału kryminalnego. N a
początku swego istnienia wydział obyczajności
był może jeszcze bardziej niepopularny, niż wy
dział kryminalny. Zorganizowanie wydziału oby
czajności było więc niemniej trudne, mz wy
działu kryminalnego. Jednakże dzięki taktowi
i jowialnej nieco taktyce postępowania nacz.
Braumana organizacja wydziału i jego działal
ność stanęły w zupełności na wysokości zadania,
jakkolwiek nie mogły narazie nie wywołać pew
nych t�rć, które komendantura w swych rozka
zach dziennych likwidowała szybko, bez poważ
niej szych następstw.
Rola pośredniczenia we wszelkich tarciach
między ludnością a okupantami, rola, która po
czątkowo miała bardzo poważne znaczenie, za
częła się zmniejszać w miarę tego, jak okupan
ci pozbawiali Straż jej agend i okazywali jej
wy raź na nieufność i dążność do .i ej zlikwidowa
nia. Zaznaczyło się to już w trzecim miesiącu
działalności S�raży, w miesiącu zaś grudniu
1915 r. stosunek Niemców do St raż y stał się tak
nieprzyjazny, że komendantura Straży nie uwa
żała za możliwe dalsze jej istnienie. W warun
l�ach: jakie jej Niemcy w końcu 1915 r. stwo-
19
/page0022.djvu
rzyli, Straż nie mogłaby poprostu wykonywać
swych obowiązków. Członkowie Komendy, jak
również i sam komendant zdawali sobie z tego
naj zupełniej sprawę. W końcu stycznia 1916 r.
komendant pożegnał w rozkazie dziennym człon
ków Straży, a w dniu 1 lutego 1916 r. Straż
przestała istnieć.
II.
Organizacj a Straży Obywatelskiej z r.
1915 jest ciekawa nietylko z tego względu, że
była pierwszą polską organizacj ą w naszym kra
ju od czasów niewoli, ale też i dlatego, że mia
ła poważny wpływ na ukształtowanie się polskiej
policji państwowej . Należy p,rzedewszystkiem
uprzytomnić sobie, że zadania Straży Obywatel
skiej z r. 1915 były nierównie cięższe, niż obec
nej policji państwowej. Obecna policja ma je
dynie zadania wykonawcze, tymczasem zadania
Straży Obywatelskiej były nietylko wykonaw
cze, ale też i administracyjne. Zakres służby
starostów i komisarza rządu m. st. Warszawy
wchodził w znacznej mierze w czynności Komen
dy Straży i poszczególnych komisarzy okręgo
wych. Wyrażało się to szczególniej na począt
ku istnienia Straży, a więc w miesiącach sier:p-
20
/page0023.djvu
niu, wrześniu, październiku i listopadzie 1915 r.
Poza tern, niektóre czynności wykonawcze S. O.
nie mogły nie wywoływać odrazy w społeczeń
stwie, jak naprzykład, dokonywanie rekwizycji
z rozkazu i na rzecz wojska niemieckiego. Ile
taktu, spokoju i opanowania wymagała chociażby
taka rekwizycj a koni lub przedmiotów mosięż
nych, jako to klamek u drzwi, naczyń kuchennych
i t. p. Ludzie, dotknięci taką rekwizycj ą, nie
zawsze zdawali sobie sprawę, z jak ciężkiem
sercem członkowie Straży wykonywali polecenia
władz okupacyjnych, aby w ten sposób uchro
nić społeczeństwo od stokroć gorszej rzeczy -
od dokonywania rekwizycji bezpośrednio przez
Niemców. Również niezmiernie przykra czyn
ność, jaka ciążyła na Straży przy dokonywaniu
kwaterunku członków armji i administracji nie
mieckiej, była podj ęta przez Straż tylko dla
tego, aby przeciwdziałać stok,roć przykrzejszej
niemieckiej akcji bezpośredniej. Przy dokony
waniu rekwizycji i kwaterunku Straż była zresz
tą organem sekcji dostaw nakazanych Komitetu
Obywatelskiego, wykonywała więc formalnie po
lecenia Komitetu, wydawane, oczywiście, na roz
kaz dowództwa okupacyjnego.
Stosunek, jaki zachodził między Strażą
Obywatelską a społeczeństwem, był ujęty w apro-
21
/page0024.djvu
bowanej do wydania przez komendanta Straż�
instrukcji p. t. "Stanowisko Mil icj i ", opraco
wanej przez naczelnika kursów p raw nych Stra
ży Aleksandra Krońskiego (Straż Obywatelską,
zwano popularnie "milicjl!"). Oto co w instruk
cji tej czytamy: ,,\Volność obywateli jest równie
święta, j ak ich życie i zdrowie, a nierównie
cenniejsza, jak ich mienie. Policja, która chcia
łaby tej wolności zagrażać i zostać panem spo
łeczeństwa, kor aystaj �c ze swej siły fizycznej,
któraby jej użyła nie dla obrony życia, zdro
wia lub mienia obywateli, byłaby zdrajcą, spra
wy publicznej, przestałaby być policją i uległa
by wybuchowi gniewu i oburzenia społeczeń
stwa. Pięścią bowiem lub nawet rewolwerem
można pokonać tego lub innego napastnika,
lecz nie można pokonać społeczeństwa. Ono się
będzie nas słuchało tak długo, dopóki wierzyć
będzie, że jesteśmy opiekunami jego życia, zdro
wia i mienia. Wtedy tylko będziemy posiadali
tę siłę moralną, bez której żadna policj a, a tern
bardziej milicja nic zdziałać nie jest w stanie.
Tylko będ ac wyrazicielami woli społecznej, bę
dziemy mogli zmusić opornych do posłuszeństwa,
tylko jako wykonawcy tej woli będziemy po
si ad al i niezbędną, siłę moralną" (str. 10). "Ku
poznaniu tej woli społecznej" - brzmi dalej in-
22
/page0025.djvu
strukcja - "jest skierowana cała wewnętrzna or
ganizacja milicji; władz e milicji są przewodni
kami, po których wola społeczna dochodzi do
każdego członka milicji. Wynika stąd koniecz
ność bezwzględnego po słusz e ństwa tym, którzy
nam tę wolę społeczną komunikują. Jesteśmy
wszyscy równi w oczach społeczeństwa: poste
runkowy niesie służbę publiczną równie z asz cz.yt
na, j ak komendant. Ale, gdyby rozkazy ko
mendanta nie były ściśle wykonywane, gdyby
ktoś z członków milicji mógł się mu opierać, nie
poznalibyśmy nigdy woli spo łecz eństwa, Ko
nieczność bezwzględnego posłuszeństwa zwierzch
nikom leży w interesie nietylko każdego człon
ka milicji, lecz i w interesie całego społeczeń
stwa. Sprężystość organizacji jest pie.rwsz ym
warunkiem wewnętrznym, bez którego milicj a
nie posiadałaby siły moralnej" (str. 12).
Wyjaśniwszy członkom Straży, bezintere
sownie ofiarowującym swoją pracę i narażają
cym na niebezpieczeństwo swoje zdrowie, a na
wet życie, konieczność bezwzględnego po słu
szeństwa zwierzchnikom, instrukcj a wYJ asrua
dalej, jaki jest inny jeszcze warunek po siud an ia
tej siły moralnej, bez której Straż nie byłaby
w stanie wykonać swoich obowiązków. ,,'Yarun
kiem z ew nę tr an ym posiadania siły moralnej jest
23
/page0026.djvu
bowanej do wydania przez komendanta Straż ,
instrukcji p. t. "Stanowisko :l\1ilicji", opraco
wanej przez naczelnika kur sów prawnych Stra
ży Aleksandra Krońskiego (Straż Obywatelską,
zwano popularnie "milicj ą,") . Oto co w instruk
cj i tej czytamy : ,,'V olność obywateli jest równie
święta, j ak ich życie i zdrowie, a nierównie
cenniejsza, jak ich mienie. Policja, która chcia
łaby tej wolności zagrażać i zostać panem spo
łeczeństwa, kor ayst.aj ą,c ze swej siły fizycznej,
któraby jej użyła nie dla obrony życia, zdro
wia lub mienia obywateli, byłaby zdrajcą, spra
wy publicznej, przestałaby być policją, i uległa
by wybuchowi gniewu i oburzenia społeczeń
stwa. Pięścią, bowiem lub nawet rewolwerem
można pokonać tego lub innego napastnika,
lecz nie można pokonać społeczeństwa. Ono się
będzie nas słuchało tak długo, dopóki wierzyć
będzie, że jesteśmy opiekunami jego życia, zdro
wia i mienia. Wtedy tylko będziemy posiadali
tę siłę moralną" bez której żadna policja, a tem
bardziej milicja nic zdziałać nie jest w stanie.
Tylko hęd ac wyrazicielami woli społecznej, hę
dziemy mogli zmusić opornych do posłuszeństwa,
tylko jako wykonawcy tej woli będziemy po
siada.li niezbędną, siłę moralną," (str. 10). "Ku
poznaniu tej woli społecznej" - brzmi dalej in-
22
/page0027.djvu
sŁrukcja - "jest skierowana cała wewnętrzna or
ganizacja milicji; władze milicji są przewodni
kami, po których wola społeczna dochodzi do
każdego członka milicj i. Wynika stąd koniecz
ność bezwzględnego po słu saeń stwa tym, którzy
nam tę wolę społeczną komunikują. Jesteśmy
wszyscy równi w oczach społeczeństwa: poste
runkowy niesie służbę publiczną, równie zaszczyt
ną, jak komendant. Ale, gdyby rozkazy ko
mendanta nie były ściśle wykonywane, gdyby
ktoś z członków milicji mógł się mu opierać, nie
poznalibyśmy nigdy woli spo łecze ństwa, Ko
nieczność bezwzględnego posłuszeństwa zwierzch
nikom leży w interesie nietylko każdego człon
ka milicji, lecz i w interesie całego społeczeń
stwa. Sprężystość organizacji jest pierwszym
warunkiem wewnętrznym, bez którego milicja
nie posiadałaby siły moralnej" (str. 12).
Wyjaśniwszy członkom Straży, bezintere
sownie ofiarowującym swoją pracę i narażają
cym na niebezpieczeństwo swoje zdrowie, a na
wet życie, konieczność bezwzględnego po słu
szeństwa zwierzchnikom, instrukcj a wYJ asu ia
dalej, jaki jest inny jeszcze warunek po siud an!«
tej siły moralnej, bez której Straż nie byłaby
w stanie wykonać swoich obowiązków. ,,'Yarun
kiem z e w nę.tr z nym posiadania siły moralnej jest
23
/page0028.djvu
stosunek członka milicji do publ icz ności. Kto
posiada wiarę w swoj ą siłę, ten się nigdy nie
unosi, jest spokojny, uprzejmy i cierpliwy.
Zachowanie taktu przy wykonywaniu swoich obo
wiązków jest nietylko dowodem istnienia siły mo
ralnej, ale ją potęguje. Każdy krok nietaktow
ny poszczególnego członka milicji obniża god
ność całej organizacji, zmniejsza jej siłę moral
ną" ( str. 13).
Oto, jakie zasady instrukcja wpajała w
członków Straży, .rekr utuj ą cych się przeważnie
z rzemieślników i robotników, a więc ludzi o nie
wysokim cenzusie wykształceniowym. Tem wła
śnie w dużej mierze tłómaczy się życzliwy sto
sunek społeczeństwa do Straży, jako też i po
słuch, jaki miała w społeczeństwie.
To dążenie Straży Obywatelskiej do pozna
nia woli społeczeństwa w warunkach ówczesnych,
kiedy społeczeństwo nie miało swego przedsta
wicielstwa, było rzeczą niezmiernie trudną. Dla
tego to właśnie komendant Straży żadnej po
ważniejszej kwestji nie decydował sam. Decy
dowała komendantura, składająca się z zastęp
ców komendanta i naczelników poważniejszych
działów Straży. Zastępcami komendanta byli:
Chr o mińsk i Władysław, N oskiewicz Karol, Pa
włowicz Kazimierz, pełniący swe obowiązki czas
24
/page0029.djvu
kr6tki, i Supiński Leon, obecny naczelny pre
zes Sądu Najwyższego. Poza przytoczonymi
wyżej zastępcami w skład komendantury wcho
dzili, jako członkowie, i to członkowie niemniej
od innych wpływowi - naczelnik Rez.erwy Kle
mens Starzyński i naczelnik Intendentury Emil
Rauer. Rezerwa Straży Obywatelskiej mieściła
się w ratuszu i- stanowiła niejako jądro Straży;
składaj ąc się przeważnie z członków Stowarzy
szenia "Sokół", wyćwiczonych i wyszkolonych,
stała się oddziałem wzorowym Straży, nadając
właściwy ton i właściwą orjentację we wszy
stkich jej posunięciach. Przy Rezerwie też, z ini
cjatywy jej naczelnika Klemensa Starzyńskiego,
powstały kursy prawne. Naczelnictwo tych kur
sów objął adw. Aleksander Kroński, jego za
stępcą był dr. Wacław Sitkowski, sekretarzem
przodownik Lewiński. Kurs nauki trwał sześć
tygodni i obejmował prawo policyjne, prawo
materjalne karne, procedurę karną i wiadomo
ści z medycyny sądowej. Absolwenci kursu skła
dali egzamin przed komisją, składającą się z naj
wybitniejszych prawników tego czasu, jak np.
b. ministra sprawiedliwości ś. p. Bronisława So
bolewskiego, obecnego sędziego Sądu Najwyższe
go Stanisława Emila Rappaporta, adw. Mieczy
sława Ettingera, adw. Aleksandra �Iogilnickieg'o
25
/page0030.djvu
26
/page0031.djvu
i in. Ci, którzy pomyślnie składali egzamin, otrzy
mywali specjalne znaki do noszenia na prawej
piersi. Wykłady odbywały się codziennie w wiel
kiej sali Rezerwy. N a pierwszym kursie było 140
dobrowolnych słuchaczy, nauczanie bowiem nie
było obow iąz kowe ; na drugim kursie było 500
słuchaczy, a na trzecim 720. Widać z tego, jak
członkowie Straży sami zdawali sobie sprawę, że
braku elementarnych zasad prawa policyjnego
i karnego nie można zastąpić dobremi chęciami
i sumiennem wykonywaniem swoich obowiązków.
Również brak elementarnych wiadomości z me
dycyny sądowej odczuwał się w samym począt
ku istnienia Straży, gdyż w razie nieszczęśliwego
wypadku, które w wielkiem mieście zdarzać się
muszą, stojący na posterunku członek Straży nie
wiedział co przedsięwziąć, j ak nieść pierwszą po
moc, co było niezbędne wobec nakazanego przez
okupantów braku połączenia telefonów prywat
nych, a więc niemożności natychmiastowego po
łączenia się z pogotowiem ratunkowem. Za
znaj omienie na kursach prawnych z temi nie
zbędnemi wiadomościami z medycyny sadowej ,
jak również z zasadami prawa karnego i proce
dury, nie było rzeczą łat wą , przedewszystkiem
ze wzg-lędu na brak .i akichkolwiek podręczników.
Ludność vVarszawy znała jako tako język ro sy j-
27
/page0032.djvu
ski, ale po niemiecku mało kto umiał, o jakim
kolwiek zaś porozumieniu się z Małopolska i spro
wadzeniu stamtąd po dręcz ników nie mogło być
w ówczesnych warunkach mowy. Wykłady
więc prowadzili adw. Kroński i dr. Sitkowski
(medycyna sądowa), posiłkuj ąc się źródłami
rosyjskiemi, obecny zaś na wykładach stenograf
robił notatki, które następnie po poprawieniu ich
pjrzez wykładowcę były drukowane.
Również wielką trudność dla wykładow
ców stanowiło i to, że członkowie Straży re
krutowali się z ludzi, umiejących zaledwie ja
ko tako pisać i czytać. Byli to przeważnie rze
mieślnicy i robotnicy, pozbawieni zajęcia w związ
ku z wojną. Wpoić takim słuchaczom zasady
procedury karnej i wyjaśnić im, kiedy należy
zatrzymać podejrzanego, jak sporządzić protokół,
co maj ą zrobić, zanim nadej dz.ie sędzia śledczy
i t. p. - nie było rzeczą łatwą. Jednakże kursy
prawne zyskały sobie popularność wśród człon
ków Straży: nie maj ac obowiązku uczęszczania
na nie i poddawania się egzaminom, członkowie
Straży stawali się co ra z liczniej pilnymi ucznia
mi i co najważniejsze nabierali zamiłowania do
nauki policyjnej. Mularz lub stolarz, któremu
nigdy na myśl nie przychodziło, aby mógł być
dobrym pol icjartern , stawał się nim z zamiłowa-
28
/page0033.djvu
nia. Po rozwiązaniu Straży lwia część tych, co
pokończyli kursy, weszła do sformowanej przez
Niemców milicji miejskiej, a następnie zapełniła
kadry naszej policji państwowej. Zasługa Rezer
wy Straży Obywatelskiej nie była więc przemij a
jącą, wpływ jej był niemały i na polską policję
państwową. Jeszcze teraz po dziewiętnastu latach
niejeden z obecnych inspektorów lub komisarzy
zawdzięcza Rezerwie Straży Obywatelskiej i jej
kursom prawnym swą przynależność do policj i.
Bardzo poważną rolę w działalności Straży Oby
watelskiej odgrywała również Intendentura, kie
rowana przez później szego naczelnika straży ko
lejowej - Emila Rauera. Należała do niej ze
wnętrzna strona Straży, a więc odznaki szarż,
parady i t. p. Każda szarża miała stosowną od
znakę, wyrażoną w opasce. A więc, komendant
i członkowie komendantury nosili opaski sre br
no-amarantowe z kokardą, spiętą herbem War
szawy. Urzędnicy do szczególnych poruczeń.
komendanta, komisarze i naczelnicy poszczegól
nych działów, jako to kancelarj i głównej, kun-sów
prawnych, obyczajności publicznej, wydziału wy
wiadowczego - mieli opaski z pięciu naszyć,
trzech białych i dwóch czerwonych (amaranto
wych) z kokardką, spiętą herbem Warszawy. Za
str:P�y komisarzy i n;:tczelników nosili takież opa-
/page0034.djvu
ski z czterech naszyć, dwóch białych i dwóch
amarantowych. Wszystko to były szarże oficer
skie. Przodownicy i posterunkowi stanowili szar-
, ł f4
&.�
III
....... -
2
"'-'6- __
�'�3
,� -
..........
...-
---
......
-4
'l 5
....-
.....
Opaski członków S. O.: 1) komendanta i zastępców komen
danta, 2) komisarzy i naczelników poszczególnych oddzia
łów, 3) podkomisarzy i pomocników naczelnika poszczę
gólnego oddziału, 4) przodowników, 5) posterunkowych.
że niższe i nosili opaski: przodownicy z trzema
naszyciami: białe, czerwone, białe, a posterunko
wi opaski dwukolorowe: biało-czerwone. Oznaką
szarży oficerskiej była właściwie kokardka z her-
/page0035.djvu
bem Warszawy. O te szarże była ustawiczna wal
ka, którą musiała staczać Intendentura. N aczel
nik Intendentury dużo musiał mieć taktu i wyro
zumiałości, aby z tych walk zwycięsko wycho
dzić. Członkowie Straży nie otrzymywali wszak
za swą pracę żadnego wynagrodzenia. Zapomo
gi, dawane szarżom niższym, i to w wyjątkowych
wypadkach, były bardzo niewielkie, nie mogły
więc być uważane za wynagrodzenie, któreby
pociągało do zapisywania się w kadry Straży.
Jedyną nagrodą więc były odznaki szarży. N ą.
stręczały się jednakże ciągle wątpliwości. Nikt
nie miał pewności, czy pomocnik zastępcy tech
nicznego w tym lub innym komisarjacie jest
. szarżą oficerską czy też niższą. Tymczasem z ta
ką lub inną opaską łączył się obowiązek saluto
wania szarż wyższych. Noszący trójkolorową
opaskę miał obowiązek salutowania szarży wyż
szej, a sam odbierał salutowania posterunkowych.
Ten obowiązek salutowania był przyczyną cią
głych starć i nieporozumień. N aogół członkowie
Straży poddawali się niechętnie temu obowiązko
wi, uważając, że jest on zgoła zbyteczny i mający
jakąś podstawę tam tylko, gdzie noszący szarżę
wyższą jest osobiście znany szarży niższej. Z tern
uprzedzeniem należało walczyć, cierpiała bowiem
na tern dyscyplina, tak niezbędna przy wykonywa-
31
/page0036.djvu
niu obowiązków Straży. Oto, jak instrukcja stara
ła się wpoić członkom Straży znaczenie i koniecz
ność salutowania: "Mili ej a musi być organizacj ą
spojoną wzajemnym szacunkiem jej członków
i wiarą. w zaszczytność jej funkcji. Bo kto sam sie
bie nie szanuj e, nie może wymagać szacunku od
innych. Członek milicji, który nie szanuje swej
organizacji, nie szanuje siebie samego, sz kod z!
milicji, zmniejsza bowiem jej siłę m o ral ną. Jedną.
z błahych napozór oznak szacunku dla organi
zacji jest ukłon, pozdrowienie przy spotykaniu
się członków organizacji. Kłaniając się przecho
dzącemu obok nas członkowi milicji, nie kłania
my się jemu, bo go możemy wcale nie znać, kła
niamv się i pozdrawiamy organizację, cał:} mili
cję, siebie sam vch. Ukłonem tym zaznaczamy na
szą solidarność, wzmacniamy węzeł szacunku
i wiary w pomoc wzajemną. Obojętne, bez po
zdrowienia spotkanie się członków milicji osłabia
tę wiarę, zmniejsza więc tak niezbędną siłę mo
r-al na. I.i eżeli kłaniamy się pierwsi członkowi
milicji, mającemu szarżę wyższą, to bynajmniej
nie w uznaniu jakiejś jego wyższości w stosun
ku do nas, ale jedynie dlatego, że spełnia on obo
w ia z ki więcej od naszych odpowiedzialne wobec
społeczeństwa. Szarża mniej odpowiedzialna wo
bec społeczeństwa pozdrawia pierwsza sz;arżę
/page0037.djvu
więcej o dpow ie daial ną , ale to bynajmniej nie czy
ni obu członków milicji nie równymi w hierarchji
społecznej, to nie poniża jednego i nie wywyż
sza drugiego" (str. 13 "Stanowisko Milicji" A.
Kroński) .
Jak to już zaznaczono, naczelnik Intenden
tury i cz ło nek komendantury Emil Rauer kiero
wał też wszelkiego rodzaju demonstracj ami Stra
ży, a więc obchodami, paradami i t. p. Nie było
to w owym czasie bez znaczenia, zarówno w sto
sunku do okupantów, jak i do samej ludności.
Widok harmonijnie zorganizowanej siły nader
korzystnie wpływał na ustosunkowanie się do
niej ludności i Niemców. Dowodem tego był po
grzeb, który tak ujął ludność żydowską, i stano
wił niej ako zaprzeczenie antysemickich nastro
jów, o jakie początkowo p o są.dz ario Straż Oby
watel ska.
Jednym z wpływowych członków komen
dantury był obecny pierwszy prezes Są.t1u N aj
wyź sz e go Leon Supiński. Przypomnieć należy,
że to on wraz z ś. p. Stanisławem Po po w sk im ,
Klemensem Starzyńskim, Emilem Rauerem, Sta
nisławem Patkiem, naszym obecnym ambasado
rem. w Waszvngtonle, Władysławem Chromiń-
33
/page0038.djvu
sk im, Kazimierzem Pawłowiczem i Karolem No
skiewiczem - przyst�pili do konspiracyjnego or
ganizowania Straży Obywatelskiej w czasach,
kiedy Rosjanie nie pr-z ypusz cz a.li , że opUSZCZl).
Warszawę, a więc w czasach, kiedy organizo
wanie Straży było w oczach Rosjan przestęp-
stwern.
Każdy z uczestników tego "przestęp-
stwa" ryzykował po sbawie niem wolności, a na
wet wywiezieniem wgł;;tb Rosji. Sup ińsk i i jego
towarzysze umieli patrzeć dalej, nIZ wojenny
<;ztah ro svj ski. Dla nich ew akuacj a Rosj an by
ła faktem, którego ziszczenie było kwestj a mie
sięcy, a nawet tygodni. Ci sami ludzie, któ
rzy konspiracyjnie, z narażeniem swego życia,
stworzyli pie rw sz a pol ska organizację wykonaw
czą, nie chcieli też poddać się naciskowi oku
pantów i zgodzić się na bez.pośre dnie uzależ
nienie Str aż v Obywatelskiej od niemieckiego pre
z vderrta policji. Pod tym względem nieustęp
liwość i nieugiętość Supińskiego nadawała ton
po sun ięc iom komendantury. Bardzo dzielnie se
kundowali Supińskiemu Klemens Starzvński
i E. Rauer. Można rzec śmiało, że gdyby nie
Supiński, Straż Obywatelska nie opierałaby
się tak długo zakusom niemieckim. Niezależnie
od funkcji członka komendantury, Supiński był
naczelnikiem wydziału prawnego Straży. Rola te-
/page0039.djvu
go wydziału była bardzo poważna, wykonywał
bowiem o bo w ią zki obecnych starościńskich urzę
dów karnych. �Tydział prawny Straży skazywał
za drobne przekroczenia do trzech miesięcy wię
zienia. Mandaty karne, od których nie było od
wołania, były przesyłane do wykonywania Straży,
kiedy .i e sz cz e miała w sw oj ej pieczy więzienia,
a następnie. kiedy więzienia przeszły pod zawia
dywanie Niemców, wyroki wydziału prawnego
przesyłało się do wykonania okupantom. Człon
kami wydziału prawnego byli najwybitniejsi
prawnicy warszawscy, jako to: obecny prezes
Naczelnej Rady Adwokackiej Franciszek Pasch al
ski, obecny wicemarszałek sejmu prof. 'Vaclaw
Ma.kowsk i, obecny nasz ambasador w Waszyng
tonie Stanisław Patek, adw. Tadeusz Tomaszew
ski, adw. Stanisław Rundo, ś. p. prokurator Je
rzy Skokowski, obecny nasz poseł w Rydze Leon
BabilIski, adw. Roman Kuratowski, adw. Kazi
mierz Paszkowicz i adw. Władysław M'ło dz ki.
Oczywiście, że rejestracja kilku tysięcy
osób, wchodz acych w skład Straży Obywatelskie.;,
i obszerna ko respo ndencj a z władzami okupacyj
nemi, Komitetem Obywatelskim i poszczególnemi
okręgami i działami Straży, wymagały też wieI 0-
35
/page0040.djvu
osobowej Kancelarji Głównej, na której czele
sta.na.ł przemysłowiec Kazimierz Załęski. Kance
larj a Główna dzieliła się na 5 wydziałów, a mia
nowicie: Wydział 1 stanowił biuro przyboczne
Komendanta Straży, w którem formowano roz
kazy dzienne komendanta, komunikaty do prasy;
na czele tego biura przybocznego stali: Aleksan
der Heflich, Wacław \Vyszomirski, Adolf Sturm
i Zygmunt Kaczyński. Wvd z.ia.ł 2-gi z Wincen
tym Jakowickim i Rudolfem ZarembQ. na czele
zajmował się ko ntroln wypełniania poleceń, da
nych komisarjatom listownie 1 w rozkazach dzien
nych. Wydział 3-ci (kierownik - Aleksander
Wallman, sekretarz - Stanisław Biegniewicz)
dokonywał segregacji i rejestracji roz po rz ę d zeń
władz administracyjnych i bezpośrednio ustnie
porozumiewał się z niemi. Wydział 4-ty (kie
rownik - Zygmunt Rudowski, sekretarze: Jan
Dmochowski i Kaz.imie.rz Śliwiński) miał nadzór
nad widowiskami publicznemi, szkołami, insty
tucj ami finansowe mi, cechami, stowarzyszenia
mi, instytucj ami sanitarnemi, świątyniami i do
mami modlitwy. Do wydziału tego należało rów
nież zajmowanie się wszelkiemi sprawami gospo
darczo-miej skiemi , a więc komunikacj i, restau
racyj, wszelkich lokali publicznych, targowisk.
rzeźni, składów towarowych i t. p. Wydział
36
/page0041.djvu
4-ty był więc największym wydziałem Kance
Iarj i Głównej. N akoniec Wydział 5-ty pro'�Ta
dził korespondencj ę ogólną., a więc z osobami
i inst.ytucjami pryw atnemi, dokonywał ekspedy
cji i prowadził archiwum sekcji Straży Obywa
telskiej. Kierownikiem tego wydziału był Stefan
Marynewski.
Było 27 komisarjatów okręgowych. Każdy
z nich w swoim okręgu wykonywał zadania Stra
ży Obywatelskiej, a więc:
a) zapobieganie, by nikomu wśród o bywa
teli nie działa się krzywda, czy to na mieniu, czy
na zdrowiu;
b) strzeżenie bezpieczeństwa publicznego;
c) strzeżenie porzą.dku ruchu ulicznego, za
równo pieszego j ak i kołowego;
d) przeciwdziałanie wszelkim
zbiegowi-
sk o m ;
e) nadzór nad przestępcami;
f) nadzór nad zdrowotnością. czystością
Okręgu w porozumieniu z opieką. sanitarną.
Okręgu;
g) spełnianie czynności prawno-administra
cyjnych, jak doręczanie wezwań, sporządzanie
37
/page0042.djvu
aktów stanu cywilnego dia Iudności nlechrzeŚci
j ańskiej, prowadzenie ksiąg i t. p.
Komisarj at składał się: z komisarza, po
mocnika prawno-administracyjnego i pomocnika
technicznego.
N a czele okręgu stał komisarz, który kie
r o wa ł sprawami okręgu, przyczem za swoją dzia
łalność bezpośrednio był odpowiedzialny wyłącz,
nie przed komendanturą Straży Obywatelskiej.
Pozostali pracownicy komisarj atu podlegali bez
pośrednio komisarzowi i byli o bo w iąz.a ni ze
wszystkich swych czynności zdawać mu dokład
ne relacje.
W razie nieobecności komisarza, czynności
jego pełnił jeden z pomocników, według ustano
wionego przez komisarza porządku.
Komisarz był mianowany przez Komitet
Obywatelski na przedstawienie komendantury
Straży i odpowiadał za całkowite i należyte speł
nianie w okręgu czynności Straży Obywatelskiej.
W .r az ie nienależytego spełniania przyj ętych na
siebie obo w ię.z ków mógł być przez komendanta
zawieszony w czynnościach, z.wo ln io ny zaś na
podstawie uchwały komendantury Straży Obywa
telskiej, zatwierdzonej przez Komitet Obywatel
ski. W zakresie wszystkich czynności okręgu ko
misarz podlegał, zarówno jak i jego pomocnicy,
38
/page0043.djvu
władzy komendanta lub Jego zastępcy. W za
kresie rachunkowości i skarbowości stosował się
do wskazówek Komitetu Obywatelskiego. W za
kresie czynności pomocnika technicznego, przo
downików i posterunkowych stosował się do
wskazówek komendanta Stcaży. vV razie powoła
nia Rezerwy komisarz współdziałał z naczelni
kiem Rezerwy, oddając mu zarazem do rozpo
rządzenia swych podkomendnych na terenie dzia
łania. Przy wspólnej akcji naczelnika Rezerwy
i komisarza, kierownictwo naczelne o bej mow a.ł
naczelnik Rezerwy.
Pomocnik techniczny czuwał nad należytem
wysz.kol.enie m i pełnieniem obowiązków przez;
przodowników i posterunkowych, zgodnie z pole
ceniami komisarza, jako bezpośredniej władzy,
, stosownie do instrukcji komendanta Straży.
Pomocnik prawno-administracyjny był refe
rentem spraw prawno-administracyjnych i cz u
wał nad należytem załatwianiem ich, zgodnie
z prawem i przepisami Komitetu Obywatelskie
go. Podlegał w ła.dz y k om isar z a i stosował się cio
wskazówek i wyj aśnień wydziału prawnego St i u
ży Obywatelskiej, przesłanych przez komendanta.
Komisarjat współdziałał w razie potrzeby
z instruktorami okręgowymi Komitetu Obywa-
39
/page0044.djvu
telskiego w sprawach, dotyczących pomocy ubo
giej ludności.
Służba wykonawcza dzieliła się na ze
wnętrzną, utrzymuj ącą bezpieczeństwo publicz
ne na ulicach, i wewnętrzną, czuwającą nad po
rządkiem w domach i na ulicy, a także prowa
dzącą księgi ludności.
Służba zewnętrzna składała się z pomoc
ników technicznych komisarza, naczelników
wart, przodowników posterunkowych.
Przodowników mianował komisarz na
przedstawienie swego pomocnika technicznego,
zatwierdzał zaś i wydawał legitymacje komen
dant.
Zapisy kandydatów na posterunkowych
czynił komisarz lub jego pomocnik, wciągając
na listę tylko tych, którzy mieli co najmniej 18
lat skończonych i mieli rekomendacje osoby zna
nej komisarzowi lub instytueji, zasługującej na
zaufanie.
Służba wewnętrzna była wykonywana przez
dzielnicowych, pod kierunkiem komisarza lub
wyznaczonego przez niego pomo cnik a.
Komisarz mianował dzielnicowych z pośród
poważniejszych obywateli, zatwierdzał zaś ich
i wydawał legitymacje komendant Straży.
40
/page0045.djvu
Dzielnicowy spe łnia! cz ynności według spe
cj alnej instr ukcj i lub zarządzeń komisarza.
Dla ujednostajnienia cz yrmo sci dzielnico
wych komisarz zwoływał niekiedy codziennie
ich zebrania.
Kancelarja komi'iarjatu była otwarta dla
spraw niecie rpiacych zwłoki w dzielI i noc bez
przerwy. Dyżurowali w niej, zgodnie z ułożonym
z : góry planem, poniocnicy komisarza. Czynności
ściśle biurowe dla spraw bieź ących odbywały się
od godziny g-ej rano do 3-ej po południu. Czyn
nościami t.ern i kierował sekretarz, który wraz ze
swe mi pomocnikami pro.vadził d z ie nn ik spraw
bieżących, księgi ludności, księgi inwentarza
l t. p.
Skarbnik okręgu był mianowany przez ko
misarza w porozumieniu ze skarbnikiem Komite
tu Obywatelskiego.
Oddział lotny kom�sarj atu służył do wzmoc
nienia posterunków ulicznych· (w razie pożaru,
zbiegowiska, bójki i t. p.) i mógł być przezna
czony do pomocy Rezerwie Straży i do wykony
wania specj alnych zarządzeń komisarza.
N a czele oddziału lotnego stał przodownik,
bezpośrednim zwierzchnikiem j ego był pomocnik
techniczny komisarza.
41
/page0046.djvu
bddział lotny lub jego czę�� wyruszała nu
ulicę na wyraźny rozkaz komisarza lub pe łnią
cego jego obowiązki, przyczem w rozkazie mu
siał być wskazany: cel, miejsce przeznaczenia,
oraz osoba, pod której władzę zostaje oddany
oddział.
Każdy zaaresztowany był przetrzymany
w okręgu do powrotu ze stanowiska strażnika,
który dokonał zaaresztowania. W obecności straż
nika był przez komisarza lub jego pomocnika
spisywany protokół, w którym w szczególności
było podane:
a) data i godzina zaaresztowania;
b) imię i nazwisko wraz z miej scem za
mieszkania aresztowanego, możliwie na podsta
wie dowodów osobistych i
c) opis wykroczenia, na podstawie zeznań
str aź nrka i aresztowanego, możliwie z wymienie
niem świadków.
Poniżej są wymienione nazwiska komisarzy
sekretarzy kornis arj atów :
Okręg I Zamkowy - Krak. Przedm. Nr. 1.
Komisarz - Tadeusz Szempliński,
Sekretarz - Zygmunt Bałdyga,
Okręg II Soborny - Podwale Nr. 15,
Komisarz - Kazimierz Sąchocki,
Sekretarz - Tadeusz Tornaszewicz.
42
/page0047.djvu
Okręg III Mostowski - Nowolipki Nr. 53,
Komisarz - Stanisław Śliwiński,
Sekretarz - Władysław Kołakowski.
Okręg IV Bielański - Niska Nr. 10,
Komisarz - Stanisław Wysocki,
Sekretarz - Józef Rosenfeld.
Okręg V Powązkowski - Nowokarmelicka Nr. Zb,
Komisarz - Jerzy Hirszowski,
Sekretarz - Juljan Zalewski.
Okręg VI Towarowy - Miedziana Nr. 5,
Komisarz - Stanisław Osiecki,
Sekretarz - Antoni Budziszewski.
Okręg VII Wolski - Chłodna Nr. 11.
Komisarz - Ludwik Ptaszyński,
Sekretarz - Tadeusz Tomanowski.
Okręg VIII Jerozolimski - Pańska Nr. 52,
Komisarz - Stanisław Okulicz. Zastępca Komisarza
Jan Namitkiewtcz,
Sekretarz - Wacław Chmielikowski.
Okręg IX Łazienkowski - Natolińska Nr. 5,
Komisarz - Franciszek Lilpop,
Sekretarz - Tadeusz Tołwiński.
Okręg X Nowo-świecki - Tamka Nr. 37,
Komisarz - Henryk Janowski (początkowo - Tadeusz
Kosautski ) ,
Sekretarz - Henryk Brzeziński.
Okręg XI Mokotowski - Nowo Wielka Nr. 33,
Komisarz - Stefan Biedrz ycki,
Sekretarz - Mikołaj Łażącki.
43
/page0048.djvu
Okręg XII Centralny - Daniłowiczowska Nr. 10.
Komisarz - Jan Horodyski,
Sekretarz - Kajetan Szaniawski.
Okręg XIII Aleksandrowski - Hoża Nr. 50.
Komisarz - Władysław Osmólski.
Sekretarz - Paweł Sokołowski.
Okręg XIV Praga - Wileńska Nr. 11.
Komisarz - Czesław Polkowski, Zastępca - Feliks Or�
nowski,
Sekretarz - Leon Majewski.
Okręg XV Praga - Moskiewska Nr. 25.
Komisarz - Henryk Gostyński,
Sekretarz - Zygmunt Nowicki.
Okręg XVI Mokotów-Nowo Aleksandryjska Nr. 22.
Komisarz - Bronisław Sobotowski,
Sekretarz - Wacław Osiejewski,
Okręg XVII Grochów I i Il-Grochów II Kom. Obyw.
Komisarz - Aleksander Około-Kułak,
Sekretarz - Włodzimierz Edwin Sikorski.
Okręg XVIII Pelcowizna - Kościuszki. dom Afrm�
sjewa,
Komisarz - Bernard Musz yński,
Sekretarz - Celestyn Krasowskl.
Okręg XIX - Koło - Budy - Górczewska Nr. 81.
Komisarz - Jan Wandę,
Sekretarz - Jan Milewski.
Okręg XX Sielce - Książęca (Przytułek Maryjski) •
Komisarz - Marjan Zygmunt Piotrowski,
Sekretarz - Konstanty Nadolski.
44
/page0049.djvu
Okręg XXI Czerniaków - Siekierki.
Komisarz - Aleksander Antoszczuk,
Sekretarz - Gustaw Politewski.
Okręg XXII Wola - Szosa Kaliska Nr. 160.
Komisarz - IqnacyGrebowski,
Sekretarz - Tadeusz Strzelecki.
Okręg XXIII Ochota - Czyste - Kaliska Nr. 63.
Komisarz - Władysław Witowski,
Sekretarz - Franciszek Kaufman.
Okręg XXIV Targówek.
Komisarz - Józef Pietruszyński,
Sekretarz - Stanisław Michalski.
Okręg XXV Nowe-Bródno - Białołęcka (dom Her
mana).
Komisarz - Wincenty [aquszewskl,
Sekretarz - Ludwik Krasiński.
Okręg XXVI Młociny (Słodowiec przy Aptece).
Komisarz - Ludwik Konopiński,
Sekretarz - Józef Sowiński.
Okręg XXVII (Wisły) - Marjenstadt Nr. 1.
Komisarz - Feliks Górski.
Sekretarz - Karol Werkowski.
W roku 1929, a więc po dwunastu latach
od rozwiQ-zania Straży Obywatelskiej, już w nie
podległej Polsce, powstał "Zwil!zek b. członków
Straży Obywatelskiej m. st. Warszawy 1915 r.".
Na czele tego związku stoi były star-osta inż. Gu-
45
/page0050.djvu
staw Lichtenstein. Zarząd składa się z 15 człon
ków. Wszystkich członków związek liczy zaled
wie 245 osób. Bo wielu z ezłonków Straży już
umarło, wielu znikło z widowni życia publicznego.
-
,
,
,t.J.t· �,
�
. "
�
,'� t .. ,:
"
. .-lt
.,
,
�
�'
t
ł
Obecny Zarząd Związku b. Członków Str. Obyw. 1915 r.
N a pierwszem posiedzeniu Zarz.adu Związku
b. członków Straży Obywatelskiej odczytano
urocz.yscre ostatni rozkaz komendanta Straży
Obywatelskiej o jej rozwiązaniu, który brzmi:
"W tym ostatnim rozkazie moim uważam
za swój obowiązek wyrazić go race podziękowa
nie wszystkim współpracownikom moim w tym
46
/page0051.djvu
(
ciężkim, ale zaszczytnym zadaniu czuwania nad
bezpieczeństwem stolicy w dobie przełomu. Nie
chaj przeświadczenie, że każdy spełnił swój
obowiązek obywatelski w miarę sił i możno
ści - będzie bodźcem do dalszej pracy obywa
telskiej.
"r o bec kończącej się w dniu dzisiej sz ym
działalności Straży Obyws.tel skiej członkowie
sekcji S. O. za moim pośrednictwem wyraża
ją gorące podziękowanie wszystkim, którzy
na ich wezwanie wzięli na siebie c i ę ż k i e
obowi1!zki strażników-obywateli
wy k o n y wal i .i e z w i e l k i e m p o
ś w i ę c e n i e m, c z ę s t o z n a r a ż e n i e m
ż y c i a"
47